Zabawki dla dzieci – nie daj się “okradać”

Zabawki dla dzieci – nie daj się “okradać”

Sama idea nie jest jakaś super błyskotliwa, chodzi mi o to że wieli ludzi się nie na zastanawia nad tym ile kosztuje eksploatacja danego urządzenia i kupuje uparcie drogie baterie R20 czy R14.

Niedawno nabyłem 2 “zabawki” dla syna. Jedna to Huśtawka a kolejna to karuzela. Obydwie zasilane czterema paluchami R20. Jak mi znajomi podali ile wydają miesięcznie na baterie do tych urządzeń to osiwiałem. Przecież producent mógł dorzucić wyjście na zasilacz i dodać zasilacz za 10 zł i było by po krzyku…..  Tak czy owak trzeba sobie radzić a sposobów na przerobienie tego jest mnóstwo, ja pokażę dwa z nich oraz opowiem o innych.

Dodatkowo w karuzeli są zastosowane zwykłe żarówki, pytam się czemu…. same światło w karuzeli pobiera 2/3 energii, czy nie wystarczyło by tam wlutować LED i zaoszczędzić po raz kolejny ?

 

Ocena: 3.85/5 (głosów: 72)

Podobne posty

49 komentarzy do “Zabawki dla dzieci – nie daj się “okradać”

  • Powody widzę 2:
    1) dwie bateryjki 1,5V to 3V. Zasilacz to dodatkowy kabelek i podłączenie do zabawki dla dziecka napięcia czegoś, co jest wetknięte do 230V. Potencjalnie niefajne, pewnie jakieś są nawet normy mówiące że tylko baterie
    2) widmo świecenia LED a żarówki jest mocno różne, moc i sprawność to nie wszystko.

    Odpowiedz
        • normy nakazują że musi być to zasilanie bezpieczne (bateryjne/akumulatorek) i baterie muszą być na tyle duże żeby dziecko ich nie połknęło itp dlatego R20 czy R14 a nie np AA czy AAA bo niby napięcie to same a baterie sporo tańsze

          Odpowiedz
        • Napięcie to same jednak pojemność zupełnie inna i tym się raczej kierowano. Poza tym robiłem nie na AA czy AAA a na 18650, poza tym jak baterie są zakręcone na śruby w koszyku to jak dziecko ma to rozkręcić i połknąć ?

          Odpowiedz
  • Sprawa jest prosta – producentami tanich zabawek, tak jak i tanich latarek i innych tanich pierdółek na baterie, są producenci baterii ;]

    Odpowiedz
  • Tym razem to niewypał.
    Obejrzałem pierwsze kilkadziesiąt sekund i wyłączyłem.
    Elektryczne zabawki dla małych dzieci to niewypał i błąd rodziców.
    Rodzic mniej czasu poświęca dziecku. Karuzela na baterię będzie pięknie grać i mrugać kolorowymi lampkami. Fajne- marketingowe zagranie na emocjach.
    Z akumulatorem karuzela będzie działać dużo dłużej, ok – prawda.
    Jeśli już taka zabawka ma dać trochę czasu rodzicom, niech będzie z mechanizmem sprężynowym. Częściej rodzic będzie odwiedzać dziecko…
    To takie tam para psychologiczne podejście do kwestii.
    Inną sprawą jest bezpieczeństwo.

    Ładujesz do zabawki, która spełnia jakieś standardy, akumulator i przetwornice niewiadomej jakości.
    Skąd masz pewność że w akumulatorze nie nastąpi zwarcie… Ogniwa chemiczne nie należą do stabilnych.
    Ładować za pomocą ładowarki do telefonów? Gniazdo USB, nawet nie wiesz jak to się nazywało…
    Sorki, ale nie publikuj “patentów” zagrażających zdrowiu i życiu dziecka.
    Pozostań przy spawarkach z mikrofalówki.

    O normach nie ma co dyskutować… Zdrowy rozsądek wystarczy.
    Pucowanie i trzymanie dzieci pod kloszem, zapewnione wybajerzone zabawki nie skutkuje niczym dobrym.
    Popatrz na projekty realizowane przez Piotra Lebka (mam nadzieję że nie pomyliłem nazwiska) – ma na majsterkowie kilka projektów które z założenia są edukacyjne i bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu.
    Czasy się zmieniają i nadchodzące, nie są optymistyczne… Społeczeństwo delikatnie mówiąc durnieje… Wyrzucić smartfony i tablety, a dzieci niech się bawią drewnianymi klockami..
    Małe dzieci potrzebują rodziców, a nie elektronicznej niańki..

    Odpowiedz
    • Masz dziecko ? bo mam wrażenie że nie wiesz o czym piszesz. Jeśli jest jedna osoba (druga w pracy) a dziecko ma kolki bądź ząbkuje i wymaga niemal 20 godzin bujania na rękach to gdzie czas na przygotowanie jedzenia dla dziecka czy dla siebie ? o śnie nawet nie wspominam.

      “Małe dzieci potrzebują rodziców, a nie elektronicznej niańki..” poza tym nie znasz mnie a z góry mi zarzucasz takie coś ? plus trzymanie dzieci pod kloszem ?…… ehh jest wieczór nie chce mi się denerwować…

      ps. Zbierz się na odwagę i podpisz Panie Anonim.

      Odpowiedz
      • Mam 3 dzieci. I na własnych błędach zaczynam zauważać co złego wnoszą zabawki elektroniczne, mniej czasu się poświęca dziecku.
        To prawie tak jak zrobić elektroniczną podlewaczkę do kwiatów.
        Najgorsza moja porażka to to, że mój 6 letni syn umie obsługiwać komputer, internet, ma własny tablet a nie umie jeżdzić rowerem. Bo tata pracuje i nie ma czasu dla dziecka.

        Odpowiedz
        • Jak chciałeś mieć dziecko z głowy to dałeś mu tablet, pc etc, a teraz pouczasz innych, że małe dziecko potrzebuje rodziców, a nie elektronicznej niani. A sam mu dałeś tablet żeby mieć święty spokój. Paranoja. Śmiać mi się chce z tego typu ludzi co biadolą swoje mądrości, a sami jeszcze gorsze rzeczy robią. To niech tata weźmie wolne w pracy, wyrzuci tablet i nauczy dziecko w końcu jeździć na rowerze. A zamiast poświęcać czas na pisanie tego typu tekstów co powyżej poświęć go dziecku bo przecież tata nie ma czasu bo dużo pracuje i pisze pierdoły w internecie.

          Odpowiedz
        • No popatrz, moje trzyletnie dziecko umie obsługiwać i komputer, i tablet, i smartfon, a zwinne na placu zabaw jest bardziej od niejednego rówieśnika, na biegówce śmiga przepięknie. A z jutuby ostatnio uczy się mówić po japońsku (wcześniej uczyło się angielskiego). :)

          Odpowiedz
      • Ja też mam troje. I podpisuję się pod zdaniem, że tego typu elektryczne zabawki to niewypał. Dodatkowo w tę kołyskę bym dziecka nie wkładał, bo się tak uzależni od bujania, że do wieku przedszkolnego będziecie musieli Wojtusia huśtać ;)

        Z drugiej strony nie dramatyzowałbym bo od elektrycznej karuzeli do uzależnienia od tabletów daleka droga a z takim tatą młodemu raczej nie grozi nuda, którą będzie musiał zabijać AngryBirds!

        Poza wszystkim – Kreator, gratuluję. Anonim, dzięki za miłe słowo.

        Odpowiedz
  • Witam. Zabawki elektroniczne mają pomagać w wychowaniu a nie wychowywać. Teblet i komputer z ograniczeniem! Dziecko ma koli a matce ręce odpadają z kołysania. Dlaczego nie ułatwić sobie odrobinę życia elektrycznąścią. Żyjemy w XXIw tak? Fajny projekt!

    Odpowiedz
  • 1. Dziecko nie powinno się bawić sznurkami dłuższymi niż 22 cm. Czemu? Chyba nie muszę tłumaczyć.

    1. Diody LED emitują światło o 3 częstotliwościach, żarówka świeci w całym paśmie. Wolę stracić tych kilka watt i mieć bezpieczne świadło dla oka niż świecące UV lub powodujące padaczkę.
    Odpowiedz
      • No to nie jesteś zbyt kumaty. Ile ma przewód od zasilacza? 1, 2 metry? 22 cm wystarczy, żeby zaplątać się na szyi. Trochę wyobraźni co się może stać. Co do diód led, to niektórzy twierdzą, że światło jest niebezpieczne dla oka. Bezpieczne jest źródło światła siecące w całym paśmie.

        Jak chcesz eksperymentować na swoim dziecku, które się rozwija, wszystko próbuje złapać, to proszę bardzo. Ale ten artykuł powinien zniknąć bo jest debilny i może powodoować zagrożenie dla życia i zdrowia dziecka.

        Odpowiedz
        • Wiesz co, sam nie wiem czy trafiłem na trolla internetowego czy kogoś komu media i teorie spiskowe wyłączyły myślenie.
          Rozumiem że Ty w domu przy dziecku chowasz każdy kabel od telewizora kablówki żelazka a telefon ładujesz “przekazem myślowym” ponieważ w ten kabe też się może zaplątać. Najlepiej to związać dziecku ręce żeby nic nie dotknęło oraz nogi żeby nie chodziło, w sumie to podczas spania może na brzuchu się udusić ale na boku może się czymś zachłysnąć a na plecach może zakrztusić, to najlepiej wynająć służbę do monitoringu 24h.

          Dzięki Twojej radzie wymienię wszystkie żarówki w domu z LED na żarnikowe ponieważ dziecko dostanie epilepcji, w sumie ostatnio sam dostałem nie wiedziałem czemu a teraz to już dla mnie jasne to przez LED ! ha powinni tego zakazać. W sumie to muszę moje LED’y w akwariach też powymieniać bo mimo nazw full spectrum są one zagrożeniem dla roślin, nie wpadłem wcześniej że super żarówki żarnikowe będą świeciły pełnym pasmem światła, w tym także tym dla roślin dla chlorofilu A i B. O ja głupi tyle kasy na te ledy a to takie zabójstwo.

          Dziś też widziałem jak Wojtuś się zakradał za łużeczko w poszukiwaniu kabla, teraz rozumiem po co, chciał się nim dusić !

          uff teraz mądrzejszy o te jakże cenne rady będę dalej kroczył przez życie. Może jeszcze jakaś garstka rad o wychowywaniu ?

          A co do tych 22cm to liczymy sam kabel w izolacji ? czy bolec się wlicza w te 22cm ? bo mój kabel ma 20,3 ale bolec ma prawie 3 cm to chyba też nie za dobrze ? choć wojtuś ma grubą szyję ale to chyba nie gra roli i przyjmuje się to 22cm dla dziecka 1 dniowego oraz 10 letniego ?

          Odpowiedz
        • Ignorancja i głupota. Jak nie wiesz jaki ma być kabel to daj swojemu dziecku i się przekonasz. Chcesz coś robić to rób z głową. Nikt ci nie broni. Ale przerabianie chińskich badziewnych zabawek na jeszcze bardziej badziewne i potencjalnie niebezpiecznie to nie jest oznaka jakiejkolwiek inteligencji. kabel ma być taki, który nie pozwoli zacisnąć się na szyi.

          Odpowiedz
  • Komu można zgłosić, żeby usunąć tak durną i niebezpieczną poradę? Jeszcze ktoś wpadnie na pomysł i się będzie tym wzorował.

    Jedyna słuszna modyfikacja zabawek elektrycznych to wlutowanie opornika 100-300 Ohm przed głośnik aby dziecko nie ogłuchło. Kiedyś moja niunia jak w sklepie zabawkowym włączyła dinozaura to aż z płaczem się wystraszyła. A niektórzy kupują takie badziewie i wrzucają do kołyski cm od ucha dziecka. Gratuluję głupoty!!!

    Odpowiedz
    • Anno, to jakie zabawki ktoś kupuje dla swojego dziecka jest jego indywidualną sprawą – nikt Cię do niczego nie zmusza. Poza tym myślę że ten projekt jest dość ciekawy – Kreator chciał pokazać w jaki sposób można zaoszczędzić na zasilaniu bateryjnym i według mnie całkiem nieźle mu się to udało. Tylko od naszej kreatywności zależy w jaki sposób zostaną poprowadzone kabelki zasilające aby nie stwarzały zagrożenia dla dziecka.
      Co do tego czy dana zabawka jest bezpieczna dla dziecka, oraz czy bym coś podobnego kupił swojemu dziecku nie wypowiadam się – myślę że w komentarzach powinny się znajdować tylko uwagi konstruktywne dotyczące projektu, a nie sugestie jak wychowywać dzieci , to nie to forum.
      Oczywiście sam projekt nie jest pozbawiony wad, ale Kreator miał taką a nie inną wizję projektu i tak właśnie go wykonał. Nie sztuką jest krytykować innych.

      Odpowiedz
      • Dzięki za wsparcie engobos, człowiek stara się robi coś a tu i tak ktoś nawiedzony się trafi i szuka dziury w całym i wychowuje :)
        Choć sam nie wiem czy na majsterkowo nie wpadła fala neotrolli po prostu a ja się daję wciągnąć jak tabaka w to wszystko :D

        Odpowiedz
      • Ludzie kupują szajs, to co jest w sklepie i jest najtańsze. Dlatego są różne organizacje, standarty, które ten szajs przynajmniej w części starają się jakoś ograniczyć. Tak samo jak jest standard jak daleko od siebie w łóżeczku mają być szczebelki. Ktoś kto ma mózg to kidyś zmierzył i teraz muszą być nie rzadziej niż ileśtam centymetrów bo dziecko sobie krzywdę może zmierzyć.

        Odpowiedz
  • Takie zabawki są bezpieczniejsze. Zresztą moje dzieci zabawki co miały na baterię nie wymieniamy regularnie. Nie każda musi mówić zawsze i wszędzie. Przyda się odpoczynek od tego xD

    Odpowiedz
  • Po twoich wypowiedziach wnioskuję, że na elektronice znasz się tyle co o ile … No na prawdę nie wytrzymałem… zostaw może tą działkę ludziom, którzy mają wiedzę z tej dziedziny… Zabawki muszą spełniać szereg norm i testów, jak słucham twoich pomysłów to aż mnie ciarki przechodzą; myśląc, co by z tym wszystkim mogło zrobić dziecko. Koledzy wyżej napisali trochę bardzo trafnych uwag, weź to chłopie przemyśl. Zanim coś się wrzuci w sieć to trzeba się zastanowić czy to jest tego warte. Albo jesteś fachowcem i potrafisz swoją wiedzę przekazać, albo bawisz się w konstruktora i robisz rzeczy groźne dla otoczenia. Nigdy nie chciałbym być w sytuacji, że komuś a szczególnie dziecku stała się krzywda podczas używania jakiejkolwiek mojej konstrukcji. Albo maksimum bezpieczeństwa, albo urządzenie “do kosza” i nigdy nie powielać popełnionych błędów.

    Odpowiedz
    • Nie ma to jak konstruktywna krytyka :D puste słowa bez argumentów :)
      Jako aktualizację dodam że moje dziecko wciąż nie zrobiło sobie krzywdy moimi mega niebezpiecznymi wynalazkami.

      Oraz zauważ że większości ludzi się moje filmy podobają, widać to po ocenie na majsterkowie oraz po ocenie na youtube.

      Nie podoba Ci się ma prawo ale nie każ mi przestawać robić tego co robię bo nie masz takiego prawa.

      Odpowiedz
      • Dziecinne takie rozumowanie. Ikea ostatnio wycofała jakąś zabawkę, bo stwierdzili że coś może się urwać. Tobie jeszcze się dziecko nie zaplątało w kabel i uważasz, że to jest bezpieczne? Jeśli chodzi o dziecko to liczy się bezpieczeństwo przede wszystkim. Sama możliwość wypadku a nie sam wypadek powinna eliminować taki patent. Pomysły są w tym przypadku głupie i lepiej by było przyznać się do błędu i to usunąć niż odwalać jakąś popylinę. Ty bierzesz chińskie dziadostwo i robisz jeszcze większe dziadostwo. I to promujesz, bo ci się jeszcze nic nie zdarzyło. Jeszcze raz, jak robisz wędzarnię, to takie podejście do bezpieczeństwa raczej nie ma znaczenia, ale nie w przypadku dziecka.

        Odpowiedz
        • To że ikea coś wycofuje mam gdzieś. Raz jeszcze piszę proszę o konstruktywne napisanie gdzie jest zagrożenie. Zaczyna mnie już wkur@@ać takie pieprzenie głupot. Czy naprawdę uważasz że moje dziecko wstanie (nie chodzi a kołyska jest do 5 miesiąca życia dziecka) i wyjmie jakoś baterie i je zje albo zrobi jakoś zwarcie ? Włącz myślenie i myśl bo to świadczy o Tobie i Twojej ignorancji na otaczającą rzeczywistość.
          Widzę że jest wielu zwolenników zamknięcia dziecka w kloszu aby tylko nic się nie stało. Trzeba myśleć i pilnować dziecko a nie pieprzyć głupoty że wszystko dookoła jest niebezpieczne. Prędzej moje dziecko potknie się o psa niż zrobi sobie krzywdę tym co robię.

          Dopóki nie napiszesz czegoś konstruktywnego tylko takie biadolenie że coś jest be be to nie odpisuję bo już mnie to zaczyna męczyć.

          Odpowiedz
          • Kreator: Kolego, to co słyszysz od ludzi pokroju Anna, Szczery Dżery, Ojciec to jest klasyczny przykład nowoczesnej patologii wśród rodziców – bezpieczeństwo dziecka priorytetem! Zdrowy rozsądek na drugim miejscu! Obrzuceni jakimiś pustymi hasłami, dający się naciągać sklepom z dzieciowymi rzeczami na lepy typu “superbezpieczny”, “spełniający normy” czy inne “standarty” (błąd w pisowni zamierzony). A to można naprawdę sprzedawać niebezpieczne i niespełniające “standartów” rzeczy dla dzieci? Oni pewnie taką huśtawkę przed pierwszym użyciem wygotowali…
            Ja też mam dziecko i uważam, że przede wszystkim trzeba włączyć myślenie, a nie klapki na oczy i hajda słuchać doradców, bo brajanek oślepnie od ledów albo dżesiczce się słuch zepsuje od za głośnych zabawek. To kup cichsze, też są na rynku… A cynę atestowaną droga Aniu stosujesz lutując te oporniczki przed głośniczkiem (bo jak przylutujesz za nim, to przecież nic to nie da?)? Pomyśl, co się może stać jak się dziecko sztachnie taką zwykłą, nieatestowaną. Raki, pneumokoki i inne rotawirusy na pewno naznaczą jego kruche i tak obiecujące młode istnienie…
            Co do meritum: parę kwestii można inaczej rozwiązać, ale nie są to sprawy mocno znaczące. Generalnie pomysł jest b.dobry i przy częstym użytkowaniu daje wymierne korzyści. U mnie dziecko nie chciało korzystać z bujanej huśtawki więcej niż 1 komplet baterii R20, ale gdyby korzystało, to pewnie i u mnie zasilacz by już działał. Daję 5*

            Odpowiedz
    • @Szczery Dżery: Gościu, brzmisz jak statystyczny użytkownik elektroda.pl. Zero merytoryki, tylko wywyższanie się “jak to ja się znam” i typowe polskie pitolenie w stylu “ło matko, a kto to panu tak spier….”

      Odpowiedz
  • anna i szczery dżery są pewnie producentami tych zabawek i baterii i boją się o swoją przyszłość bo jest osoba która ma włączone myślenie i pokazuje swoje projekty innym

    Odpowiedz
  • Co się dzieje z majsterkowem :( te komentarze to porażka jakaś.
    Zamiast pisać fakty to plują jadem a sami nic nie robią dla innych :( ehhh

    Odpowiedz
  • Hmmm, jak tak czytam, co piszecie, to ja się dziwię, że jeszcze żyję.
    Jak byłem małym dzieckiem mieliśmy takiego śmiesznego misia. Do misia były przyczepione sznurki z pluszowymi “balonikami”. Jakoś nie wpadłem na pomysł, żeby się nimi udusić… chociaż na szyi brata owijałem (brat też ma się dobrze).
    Mieliśmy też “radziecki” czołg na baterie (taka stara zabawka). Baterie ciągle się w nim “wylewały”. Nic nikomu się nie stało.
    Jako, że wychowywałem się na wsi, całe dzieciństwo biegałem po okolicy wpadając na coraz głupsze pomysły (które pominę) nigdy nie miałem poważniejszego wypadku, co najwyżej jakieś zadrapania, siniaki.
    Moim zdaniem kwestia bezpieczeństwa to kwestia zdrowego rozsądku. Podobają mi się pomysły Kreatora. Pokazuje, że można “zrobić coś z niczego”. Jeżeli się to komuś nie podoba, trudno, niech zrobi/kupi/ukradnie lepsze. A nie krytykuje (chociaż logicznych argumentów mi w tych komentarzach brakuje) kogoś, kto jest prawdziwym Majsterkowiczem. A dla takich osób jest ten blog.
    Śledzę historię majsterkowa od czasu, kiedy nie nazywało się ono jeszcze majsterkowo, a mydiy (od wpisu o zasilaczu warsztatowym z atx). I widzę, jak mocno spada jego poziom… trochę to smutne

    Odpowiedz
    • Zgadzam się z Tobą, dawniej moderator podrzucał temat konkursowy, pozostali prezentowali swoje projekty (lepsze lub gorsze) i wszystko jakoś się kręciło – a wcale nie chodziło o wygraną… Od kiedy ogłoszono projekty Ardurino – Majsterkowo pomału zaczęło umierać, większość projektów na płytkach prototypowych, wszystko jakby nie dokończone… ŁUKASZU ZRÓB COŚ Z TYM !!! Wszak to twoje “dziecko”

      Odpowiedz
    • Zgadzam się z przedmówcą. Dawniej moderator podrzucał temat konkursowy, majsterkowicze prezentowali swoje lepsze lub gorsze projekty i wszystko się jakoś kręciło – a wcale nie była najważniejsza wygrana w konkursie… Odkąd ogłoszono temat Ardurino – Majsterkowo pomału zaczęło umierać, projekty na płytkach prototypowych jakby niedokończone. ŁUKASZU ZRÓB COŚ Z TYM ! poświęć nam odrobinę czasu, w końcu to jakby Twoje “dziecko”.

      Odpowiedz
  • Huśtawka – nie ma sensu, kupiłem baterie raz (jakieś marketowe) i starczyły na pół roku i się nie wyczerpały (używane kilka razy w tygodniu). Jest mobilna nie muszę kombinować z szukaniem gniazdka, przedłużaczem. Nawet jakbym miał zmienić 2 razy to koszt max. 10zł (3 piwa) – można chyba tyle wydać?

    Karuzela – ładowarka od starej nokii 4,5V -stosowana tylko w łóżeczku, a jak dziecko zaczęło interesować się kablem to już nie interesowało się zabawką także zdemontowałem.

    Czy jest sens robić z tego film na 20 min?

    Odpowiedz
    • Chyba nie zauważyłeś czegoś albo oglądałeś po łebkach. Po 1 kołyska jest mobilna. Po 2 zależy jaką miałeś ile mocy pobierała i jak była używana. Wojtuś potrafi siedzieć po kilka godzin dziennie w niej i “gadać” do nas bo tak się cieszy także baterie padały bardzo szybko.

      Czy jest sens robić z tego film na 20 mint ? oczywiście że tak 53 łapki w górę 3 łapki w dół w kilkanaście dni to mówi samo za siebie 94,34 % ludzi chce to oglądać więc im tego nie zabronisz chyba ?

      Odpowiedz
  • Kreator, dobry pomysł. Sam mam córkę (8 miesięcy) i też przerobiłem jej zabawki (karuzela i takie coś w rodzaju akwarium) na zasilacz.
    Karuzela ciągnie w zależności od ustawień od 100 do 500mA (przy 6V), “akwarium” podobnie. Teraz zabawki działają na starych ładowarkach od LG (5,6V, 800mA) i jest dobrze.

    Odpowiedz
  • Ja polecam inną przeróbkę: rozmontowujesz zabawkę i ucinasz kabelek od koszyka z bateriami. I masz święty spokój a dziecko zdrowy słuch.

    Odpowiedz

Odpowiedz

anuluj

Masz uwagi?