Stadnina dla koni (rasy “plastikowe średnie”)

Stadnina dla koni (rasy “plastikowe średnie”)

Wprowadzenie

Siłą sprawczą niniejszego projektu jest 9-cio latka (cechy charakterystyczne: kocha konie, a narzędzia z warsztatu taty często jej się „przydają”).

Otóż któregoś dnia dziewczę zakomunikowało, że w katalogu jednaj z firm produkujących drogie plastikowe zabawki znalazło wspaniałą, funkcjonalną, ładną i w ogóle – stadninę koni. Całość dopełniał fakt, że takowe stadniny dla nieprzeliczonych stad swoich kucyków i koników posiadały już koleżanki.

I tak nadszedł „Dzień Dziecka” – kiedy to tata dziewczęcia zakomunikował: „będziesz miała stadninę”. Reakcji można było się domyślić. Dopiero po przebrzmieniu wybuchów euforii tata dokończył: „ale musisz sobie ją sama zrobić z drewna”.

Założenia projektowe

Chwila konsternacji, dłuższa chwila na ochłonięcie i już jesteśmy gotowi do działania. Ale zanim opisze po kolei, co się działo – zdradzę chytre szczegóły planu taty. Otóż w założeniu projektowana stadnina ma być:

1)      tania – a więc zbudowana z tego co znajdziemy na strychu,

2)      wykonana przy dużym współudziale dzieci (bo 9-latka ma jeszcze młodszego braciszka) – więc wszystkie cięcia, wiercenia, szlifowania i skręcania wykonujemy samodzielnie przy pomocy ręcznych narzędzi,

3)      praktyczna – cokolwiek to oznacza, ale o tym później.

Wykaz materiałów

Z takimi założeniami wchodzimy na strych:

1)      półka od niewiadomoczego – wymiary – 70x80cm – okleinowana ze wszystkich stron – to będzie podstawa zabawki,

2)      listewki o przekroju 20x20mm – to będą różnego rodzaju słupki, filary, podpórki,

3)      listewki o przekroju 10x3mm – z tego zrobimy wszelkiego rodzaju ogrodzenia,

4)      dykta – tył od jakiejś starej szafki – docelowo zostanie przycięta do wymiarów 82x32cm i posłuży za dach nad boksami w których zamieszkają konie,

5)      4 kółka od mebli – skrętne, łatwe do przykręcenia do płyty – dzięki czemu stadnika uzyska mobilność – czyli krótko mówiąc małe rączki będą w stanie przesunąć ją na środek pokoju w celu „pobawienia się” i później na wyraźne żądanie mamy – na powrót pod ścianę w celu „posprzątania”.

Pozostaje jeszcze problem jak to wszystko połączyć – gdyż jak powszechnie wiadomo konie (także te plastikowe) lubią czasem pobrykać i mogą niechcący dość mocno kopnąć w elementy stajni. Z tego powodu do łączenia elementów zostaną wykorzystane:

1)      konfirmaty – w celu połączenia podłogi z płyty z prostopadłymi do niej filarami z listewek 2x2cm,

2)      cienkie i niezbyt długie wkręty do drewna – w tym przypadku 2,5×16 (bo mniejszych w lokalnym markecie budowlanym nie mieli).

Elementy łączeniowe w ilości – garść konfirmant i dwie garście wkrętów zostały zakupione w markecie za sumaryczną kwotę około 10-15 złotych polskich.

Po zebraniu materiałów nadszedł czas na planowanie. W tym celu:

1)      Obmierzyliśmy ze wszystkich stron typowego przedstawiciela rasy „koń plastikowy średni”

2)      Zebraliśmy wymagania: mają być boksy dla koni, padok, miejsce do ujeżdżania siodlarnia i biuro

Projektowanie

Tak przygotowani wzięliśmy ołówek i linijkę i narysowaliśmy plan:

– przez środek wzdłuż całej długości – korytarz,

– po prawej stronie korytarza wychodzi 5 boksów o wymiarach około 16x27cm

– z lewej strony korytarza – 2 wybiegi po kolo 32x27cm a ostatnie wąskie (15x27cm) pomieszczenie podzielimy w poprzek na 2 mniejsze i mamy i biuro i siodlarnię

– z opomiarowania konia wynika, że ogrodzenia mają mieć około 10cm wysokości, a dach boksów w których zamieszkają konie powinien znajdować się około 20cm od podłogi. Dzieląc wysokość ogrodzenia przez szerokość listewek ogrodzeniowych wychodzi nam, że ogrodzenie zostanie zbudowane z 3 równoległych listewek zawieszonych na wysokości 3, 6 i 9 cm nad podłogą stadniny.

Wykonanie

Niestety nie dysponujemy dokładną dokumentacją fotograficzną gdyż o konkursie dowiedzieliśmy się dopiero, kiedy prace były na ukończeniu. W dużym skrócie:

1)      Nanosimy plan rozmieszczenia pomieszczeń – ołówkiem przy pomocy linijki.

2)      Po uwzględnieniu wymiaru listewek stanowiących filary – wyznaczamy ich środki i wiertłem do konfirmat wiercimy na wylot dziury w podłodze.

20140622_111811_2527 - cut

3)      Przykręcamy kółka – możemy sobie na to pozwolić, gdyż płyta stanowiąca prowizoryczny stół warsztatowy jest węższa niż rozstaw kółek dzięki czemu stadnina i tak cały czas leży na płycie, a kółka dodatkowo zabezpieczają ją przed zsunięciem się ze stołu (w przypadku szerokiego stołu kółka przykręcalibyśmy na końcu).

4)      Docinamy listewki o przekroju 2x2cm na długość 20cm i 10cm. Z braku lepszych narzędzi wykorzystujemy do tego ręczną piłę do drewna i mocno sfatygowaną skrzyneczkę uciosową.

5)      W międzyczasie poznajemy zasadę działania piły ręcznej – tnąc nią wszystko co popadnie. Co ciekawe – taka piła napędzana przez 4-latka jest całkiem skutecznym narzędziem zagłady, o czym boleśnie przekonało się kilka kawałków starej boazerii. Na szczególną uwagę zasługuje dynamika trocin wydobywających się spod zębów. Dodam jeszcze, że wszystkie ucięte kawałki zostały później starannie pomalowane plakatówkami i na pewno do czegoś jeszcze się przydadzą

20140622_111829_2529

6)      Wszystkie powierzchnie szlifujemy drobnoziarnistym papierem ściernym, a dodatkowo te krawędzie, które będą widoczne – na tym samym papierze lekko fazujemy.

7)      W czołach uzyskanych filarów nawiercamy otwory na konfirmaty – ręczne wiercenie wzdłuż takiego słupka nie należy do najłatwiejszych – więc kilka słupków należy dociąć ponownie.

8)      Stopniowo przykręcamy filary obudowując je ogrodzeniem. Zaczynamy od części z boksami

20140629_114049_2615

9)      Listewki ogrodzeniowe na wymiar docinamy tą samą techniką (skrzyneczka uciosowa, piła ręczna), następnie szlifujemy i fazujemy.

20140629_113311_2611

10)   W listewkach – w miejscach łączenia z filarami i słupkami – nawiercamy otwory o średnicy 3mm, następnie w słupkach wiercimy otwory prowadzące dla wkrętów – wiertłem o średnicy 2mm. Całość skręcamy wkrętami.

11)   Zakładamy dach w części nad boksami dla koni

12)   I tu kończy się pierwszy dzień pracy – powstały 4 boksy, piąty nie ma pełnego ogrodzenia, całość bez oficjalnego odbioru przez najwyższą instancję maminego nadzoru budowlanego. Ale to w niczym nie przeszkadza przyszłej użytkowniczce i jej koniom – łamiąc wszelkie możliwe przepisy prawa budowlanego opanowują plac budowy i mieszkają na nim przez tydzień.

13)   Kolejny weekend to już tylko powtórka z rozrywki – montujemy krótkie słupki, stanowiące konstrukcję wybiegów i obudowujemy je ogrodzeniem.

14)   Przy okazji poznajemy tajniki wkręcania, wykręcani i wbijania różnego rodzaju wkrętów do drewna. W czasie przygotowywania deseczki roboczej – po wielu latach wiernej służby odszedł do niebiańskiego warsztatu nasz nieodżałowany towarzysz – wiertło „3”.

20140629_113317_2612

15)   Efekty pracy operatora małej wkrętarki także są imponujące.

20140629_114133_2616

16)   Około godziny 22 padająca z nóg właścicielka stadniny umieszcza w niej swój inwentarz (a dokładniej część inwentarza)

20140630_165100_2619 20140630_165146_2622

 

17)   Powstają plany wybudowania stadniny, która będzie w stanie pomieścić całe stado – ale z tego co się orientuję nie ma obecnie w handlu tak dużych arkuszy płyty meblowej…

Co jeszcze należy zrobić

1)      Pomalować/polakierować – o ile uda się namówić konie do przenocowania poza nową stadniną

2)      Jak się dowiedziałem – wyposażenie stajni składa się ze: żłobów, poideł, szczotek, wideł narzędzi i tysięcy innych drobiazgów. Do tego konie na zawodach zdobywają trofea, które też trzeba najpierw zrobić, a później wyeksponować. Ale to na szczęście da się wykonać z modeliny, papieru, kartonu, sznurka, drutu, itp. Przy okazji – czy wiedzieliście, ze najlepszym klejem do sklejania kartoników jest taty klej do drewna (jakiś wikolopodobny)? Z tego powodu – taki klej najłatwiej znaleźć w okolicach pokojów dzieci J

Podsumowanie zysków i kosztów

Koszty:

1)      Wkręty, konfirmaty – około 10PLN (bo kilka sztuk zostało „na zaś”),

2)      Złamane wiertło do drewna o średnicy 3mm.

Zyski:

1)      Jest stadnina,

2)      Prawie 3 dni wspólnej pracy,

3)      Dzieciaki na żywo zapoznały się z prawdziwymi narzędziami (w zasadzie od zawsze – próba wykonania czegokolwiek przy pomocy narzędzi kończy się tekstami typu: „oddaj mi klucz/śrubokręt, bo go akurat w tej chwili potrzebuję bardziej niż ty”, czy też „nie baw się wiertarką”).

4)      Przygotowanie teoretyczne w postaci obejrzenia wszystkich odcinków kreskówki „Złota Rączka” (nawet nie jestem w stanie policzyć ile razy to oglądali) okazało się jednak niewystarczające (może dla tego, ze narzędzia nie chciały gadać?), żeby całość prac wykonać samodzielnie – bez pomocy taty.

5)      Doszliśmy do wniosku, że samodzielnie zrobiona zabawka i to do tego w zasadzie z „odpadków” – może być bardziej „wypasiona” niż jej komercyjny plastikowy odpowiednik (a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze wydamy w wakacje na lody).

6)      Uzyskana w ten sposób zabawka jest wstępem do wielu kolejnych kreatywnie spędzonych dni – bo w końcu wyposażenia do niej też nie będziemy kupować.

Wnioski na przyszłość

1)      Gdyby się okazało, że oprócz stadniny potrzebny jest jeszcze garaż dla resoraków (dobrze, że przedszkolaki jeszcze tego nie czytają) – przydałyby się narzędzia do precyzyjniejszego cięcia i wiercenia

2)      Dzieci po całym dniu pracy zasypiają bardzo szybko J

 

Ocena: 4.93/5 (głosów: 84)

Podobne posty

15 komentarzy do “Stadnina dla koni (rasy “plastikowe średnie”)

  • Co tu dużo pisać – Cudo… Zazdroszczę Ci, że dzieciaki chcą z Tobą majstrować do końca. Mój młody poszlifuje 30 sekund i już mu sie nudzi :( i nie wiem jak to zmienić.

    Odpowiedz
    • Pewnie dużo zależy od wieku dzieci i tego czy faktycznie dajemy im coś pomajsterkować, czy tylko postać przy tacie. Tak czy owak dzieciaki będą z czasem odpuszczać – zwłaszcza przy bardziej pracochłonnych “dziełach”. Mój chłopak dostał “dorosły” pas narzędziowy i trochę zabawkowych zamienników i od razu chętniej współpracuje ;) …a jak tylko jest to możliwe, daję mu do ręki prawdziwe narzędzia i pozwolę coś wywiercić, przyciąć czy oszlifować.

      Odpowiedz
      • Dokładnie o to chodzi – kluczem do sukcesu sa prawdziwe narzedzia i prawdziwa robota do wykonania (nawet jak jest zupelnie pozbawiona sensu, jak w przypadku mlodego). Narzedzia zabawkowe nie daja juz takiego “funu” – chociaz tu na zdjeciu widac w sumie 3 wkretarki, z czego jedna to wlasnie plastikowa zabawka.
        Do tego tu jeszcze doszlo robienie konkretnej zabawki dla konkretnego dziecka. Stad tez mamy zalozenie: nawet jak wyjdzie “troche nieidealnie” – to i tak bedziemy zadowoleni.

        Odpowiedz
    • Nijaki “Pan Fleks” wrzucil tu pomysl na pierwsze majsterkowania z młodym – samochodziki z drewnianych odpadkow. Tam jest wszystko – projektowanie, ciecie, szlifowanie, skrecanie, sklejanie. I co najwazniejsze – nie wymaga to duzo czasu i precyzji – co jest wazne na poczatku.

      Bierzesz 2 klocki – przykladasz do siebie i juz zaczynacie sobie wyobrazac, jak bedzie wygladal samochodzik, dwa ciecia, 4 ruchy na paperze sciernym, wkretarka i zabawka gotowa…

      Nastepny samochodzik bedzie dokladniejszy i bedzie mial wiecej detali – a skonczysz na modelu frachtowca w butelce po ulubionym trunku :-) (u mnie to byla namiastka zaglowki w butelce od smietany)

      Odpowiedz
  • To jest właśnie prawidłowe wychowywanie dzieci. Nie zostawianie ich przed TV, tylko wspólne zajęcia, które zarówno u małych, jak i u dużych integrują ludzi.

    Odpowiedz
  • to jest piękne! majsterkowanie z dziećmi. Zwykle trochę szkoda mi było czasu (albo raczej: nie miałem go na tyle, żeby robić coś z dziećmi. A właśnie, że o to chodzi. Ukłony dla takiego TATY. pozdrawiam (sąsiad z konkursu)

    Odpowiedz
    • W opisie wspomnialem: ” 4 kółka od mebli – skrętne, łatwe do przykręcenia do płyty – dzięki
      czemu stadnika uzyska mobilność – czyli krótko mówiąc małe rączki będą w
      stanie przesunąć ją na środek pokoju w celu „pobawienia się” i później
      na wyraźne żądanie mamy – na powrót pod ścianę w celu „posprzątania”.”

      Odpowiedz
      • A tak na serio – kolka sa dla tego, ze akurat podczas “inwentaryzacji” strychu wpadly mi w rece. W przeciwnym wypadku – spod bylby podklejony filcowymi paskami (takze w celu nadania mobilnosci na panelach)

        Odpowiedz
  • To najlepsza zabawa dla dzieci :) Móc majsterkować. Sama pamiętam z dzieciństwa takie prace, do których “zaciągał” mnie starszy brat. A najbardziej ulubionym przedmiotem w szkole było ZPT – na szczęście wszystkie lekcje były koedukacyjne :)

    Odpowiedz

Odpowiedz

anuluj

Masz uwagi?