W swojej pracy potrzebowałem różnych statywów do ustawiania układów, testowania i określania parametrów działania. Czyli po prostu do prób. Szukałem rozwiązań laboratoryjnych, ale albo nie przystawały do moich potrzeb albo były za drogie.
Dlatego postanowiłem użyć statywów fotograficznych. Ceny najmniejszych gorillapod’ów (statywów opartych o kulkowe złącza) spadły i jest mnóstwo tanich, ale użytecznych odpowiedników – te właśnie wykorzystałem. Gdyby ktoś jednak potrzebował przenoszenia większych obciążeń – są też wersje M i L, jednak na polskim rynku są dość kosztowne.
Efekty pracy:
– 2 statywy jednoramienne o długości 24 cm
– 1 statyw 3 ramienny o długości każdego ramienia 20 cm
Zaznaczam tu, że nie zależało mi na perfekcyjnym wyglądzie. Statywy mają służyć w warsztacie, dlatego podstawki są zrobione z odpadowych materiałów, bez wyrównywania i szpachli, a jedynie pomalowane, żeby zabezpieczyć je przed korozją. Wykończenie i fantazję pozostawiam Wam.
Materiały:
- statywy kulkowe typu gorillapod (wykorzystałem 3) – dostępne w polskiej sieci w cenie od 10 PLN/szt.
- podstawa/dociążenie – w moim przypadku znaleziony złom (cokolwiek w miarę ciężkiego)
- klej epoksydowy (użyłem wersji płynny metal choć nie wiem, czy ma to jakiś wpływ na siłę klejenia)
- spray (opcjonalnie do pomalowania podstawy)
- taśma malarska i stare gazety do zabezpieczenia przy malowaniu
- 3 nakrętki 1/4″ (na popularnym serwisie aukcyjnym, w dobrze zaopatrzonych sklepach dla majsterkowiczów i w USA wszędzie ;)
- 3 wkręty 3×20 mm
- krokodylki lub inne uchwyty w zależności od potrzeb
Do pracy Rodacy!
Pracę zaczynamy od wzięcia się za statywy. Weźmy na warsztat 3, z których powstanie w sumie 5 funkcjonalnych ramion.
Tak to wygląda w wersji surowej (źr.: google.com):
Jak widać, nóżki można kształtować, jest typowa złączka na górze, gumowane końcówki, itp. itd.
Przy mocniejszym pociągnięciu kulki wyskakują z zatrzasków, ale należy uważać, żeby nic nie pękło. Na to nie mam sposobu – 2 zatrzaski pękły, ale nadal działa, choć czasami się chwieje. Jak nie będzie wytrzymywać obciążenia – przykleję pęknięte zawiasy cyjanoakrylem.
Zrobiłem 2 statywy z samymi gumowanymi końcówkami (stopkami) i ramieniem z 2 nóżek zakończonym złączką ze śrubą gwint 1/4″. Zostały elementy z 2 nóżek i te są przeznaczone dla 3. wariantu. Efekt wygląda tak (tło… cóż… kalendarz był pod ręką ;):
Pozostałe elementy przedłużyły 3. statyw (rozdzieliłem równomiernie) i wyszedł długi, ale użyteczny. Oto rezultat:
Co ciekawe – ten trzeci jako jedyny będzie mógł być używany jako zwykły statyw do aparatu. Trochę długawy, ale w 100% sprawny.
Podstawki. Jak pisałem, ja użyłem złomu. Kiedyś nazbierałem mnóstwo stalowych “żetonów”, z których część była pokaźnych rozmiarów i odpowiedniej wagi. Niestety – złom to złom i z czasem zardzewiał. Dlatego wykąpałem go i wyszorowałem w odrdzewiaczu, a następnie skleiłem w pionowe słupki. Na jednym słupku dokleiłem nakrętkę 1/4″, żeby w nią móc wkręcić 3. statyw, czyli ten z trzema długimi nogami. Gotowy statyw z nakrętką prezentuje się następująco (już pomalowany):
Na spód takiej podstawy naklejamy 3 nóżki (gumowe, korkowe, ew. filcowe/piankowe, ale te mogą się ślizgać). Stabilizuje to całość na nierównych blatach. Spód korka nie jest pomalowany. To dlatego, że zabezpieczyłem go taśmą papierową (którą dociąłem do kształtu). Najpierw malowałem górę, po której wyschnięciu doklejałem nóżki i malowałem dół. Pomimo niedokładnego rozmieszczenia zdają egzamin.
Z pozostałymi 2 podstawami postępujemy podobnie z jedną tylko różnicą. Nie kleimy do nich nakrętki, a 3 krótkie, gumowane nóżki (stopki) statywu. Odpowiednia średnica wierzchu podstawy to ok. 5,5 cm. Pozwala to na szeroki rozstaw nóżek i pewniejszy montaż. Minimalna średnica (nóżki ściśnięte razem) to 3 cm.
Tu mała uwaga. Statyw przed klejeniem trzeba ustawić w takiej pozycji, żeby pewnie stał na swoich rachitycznych kikutach. Wtedy rozrabiamy epoksyd zgodnie z instrukcją, nakładamy tak, żeby miał jak największe pole przylegania i zostawiamy na długie godziny. Wiąże długo (zwłaszcza w grubszych warstwach), ale trzyma szalenie mocno.
Po utwardzeniu kleju – min. 24 godziny – można zabezpieczyć część i pomalować resztę (pamiętając o nóżkach na spodzie!).
Niewiele widać, ale chyba wiadomo o co chodzi. Po wyschnięciu farby zdejmujemy taśmę, gazety i podziwiamy efekt swojej ciężkiej pracy (choć to jeszcze nie koniec, warto się ponapawać :). Epoksyd potrafi trochę się rozpłynąć zanim zwiąże, ale chciałem zwiększyć powierzchnię styku z metalem – stąd duże placki.
Kiedy wszystko stoi stabilnie, warto dodać ostatni element.
W tym celu robimy w krokodylku otwór o średnicy ok. 6 mm. Zazwyczaj jest to miękki metal i nie ma z tym problemów nawet przy drobnym wiertle – w jednym wystarczyło trochę podłubać szydłem i szczypcami. Nakładamy go na śrubę w złączce i dociskamy nakrętką.
I oto dwa statywy z pojedynczym ramieniem są już w 100% gotowe!
Został jeszcze kosmita z 3 ramionami. W dolnej części nawiercamy otwory, gdzie krokodylki zamocujemy wkrętami i ew. wzmocnimy klejem.
Jak widać z jednym otworem trochę poszalałem ;) Niestety nie ma jeszcze efektu końcowego, bo w sklepie skończyły się krokodylki i czekam na dostawę…
Celem tego statywu jest wykorzystywanie go do ekstremalnych przypadków, kiedy będzie większe obciążenie tak, żeby chwycić je 2 lub 3 szczypcami (statyw jest oryginalnie przewidziany na obciążenie 275 g) . Jedyną moją obawą jest kulka głowicy, ale to wyjdzie w praniu.
EDIT: Krokodylki już kupione i zamontowane. Przymocowałem je zwykłymi wkrętami i trzymają się bardzo dobrze. Jeżeli z czasem się poluzują – wzmocnię konstrukcję epoksydem.
Na koniec wyjaśnienie skąd pomysł.
W promocji w serwisie foto dostałem za 1 PLN statywik, który rozleciał się po kilku tygodniach. A reklamować coś kupionego za 1 PLN – no proszę! Był to wariant z 1 ramieniem, ale za to z przyssawką na dole (która to się wyłamała). Kiedyś w nagłej potrzebie, po przykręceniu krokodylka świetnie posłużył za uchwyt do wskaźnika laserowego. On też doczekał się ciężkiej podstawki (klejonej epoksydem) i tak oto wygląda obecnie:
Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że to budżetowe rozwiązanie przyda się Wam w Waszych warsztatach :)
Muszę powiedzieć, że podobają mi się te pterodaktyle poustawiane na meblościance ;)
EDIT: Ostatnie krokodylki zamontowane, czyli projekt skończony i już jest w użyciu. Jak widać na części krokodylków “szczęki” są zabezpieczone termokurczkami. To dlatego, że niektóre elementy (jak np. laser) po prostu ślizgały się w uchwycie albo wymagały trzymania włącznika. Oto i cała szczęśliwa rodzinka:
Zawsze mnie ciekawiło, dlaczego osoby, które nisko oceniają jakieś artykuły merytorycznie nie uzasadnią swojej oceny :).
Moim zdaniem ludzie złośliwie dają jedynki dlatego nie uzasadniają tego.
Nie ujednolicajcie ponieważ nie wszyscy oceniający odpuszczają uwagi, sam często robię na odwrót jak ocenie nisko to podaje powody mojej oceny. Ten pomysł wykorzystania statywów do aparatu jest ciekawy tylko szkoda że nie dokończony i jest jeszcze pytanie jak będzie w praktyce bo często takie połączenia kulowe nie do końca stabilne ale sam chętnie poskładam coś podobnego.
Te statywy przeznaczone są do trzymania niewielkich, ale precyzyjnie ustawionych elementów. Tak jak pisałem na końcu artykułu – prototyp służył mi do trzymania wskaźnika laserowego, który musiał być dokładnie wycelowany. Statyw zdał egzamin, więc poszukałem sposobu na tańsze i “dłuższe” wersje, przez co pojawi się więcej możliwości i poprawi się wygoda używania.
Do większych obciążeń można wykorzystać wersje statywów M i L, które są w stanie unieść więcej (większe średnice kulek), ale są też znacznie droższe. Ja takich nie potrzebowałem.
Dodatkowo problem pojawia się, kiedy przy rozłączaniu nóg, któraś kulka trzaśnie. Wtedy tam faktycznie może być za duży luz. Chronią przed tym trochę te gumki, ale szczerze mówiąc niewiele to daje. Jeżeli będzie mi to bardzo przeszkadzać to wypróbuję najpierw termokurczkę, a jak nie podziała – cyjanoakryl ;)
A w kwestii niedokończenia…
Projekt istotnie nie jest skończony ;) 3 statywy jednoramienne już są w 100% gotowe (a 2 z nich sfotografowane powyżej). Każdy z innym krokodylkiem i dzięki wymiennej złączce można zmieniać szybko zmienić końcówkę.
Wciąż czekam na krokodylki do tego trójnożnego. Jak tylko dostanę – dorzucę zdjęcia.
Chciałem to napisać, żeby przedstawić pomysł – dla mnie bardzo wygodny i przydatny. W zależności od warunków warsztatowych można pokusić się o ściski stolarskie zamiast podstaw tak, żeby mocować do blatów, półek, wystających rur, etc. :)
Jeżeli ktoś ma duże powierzchnie metalowe – można użyć magnesów neodymowych. To też bardzo dobry i solidny wariant.
Ja niestety mam ubogo w szafki i regały, ale dysponuję dużą przestrzenią stołu – stąd najprostsze podstawy.
Daj znać, jak coś ulepszysz!
Pozdrawiam!
Niezły pomysł na trzymanie niewielkich przedmiotów. Wydaje się szczególnie przydatne podczas lutowania różnych rzeczy. Precyzyjne ustawienie zapewni właściwe zlutowanie. Biorąc też pod uwagę cenę wykonania – jest ok! :)
Pomysł niezły, ale nie oryginalny – sam się przymierzałem do zrobienia czegoś takiego, tylko mnie zainspirował temat na portalu instructables
mimo wszystko ocena jak najbardziej pozytywna
Taki pomysł musiał się pojawić. Zwłaszcza, jeżeli u nich ten statyw kosztuje $3-4, czyli tyle co jedno piwo. Jeżeli masz ciekawy link to wrzucaj :)
Ja już skończyłem wszystkie statywy i zaraz dodam zdjęcie wesołej rodzinki :)