Każdy z nas, facetów z pasją, ma obok siebie kobietę, która wspiera nas w kultywowaniu naszych zainteresowań… Często tracąc poczucie czasu jaki spędzamy we warsztacie (w moim przypadku to Fabryka Pasji) spóźniamy się na obiad, kolację, lub- śniadanie… Co zrobić aby choć częściowo odkupić nasze “winy”, pokazać tej jednej jedynej, że mimo godzin spędzanych znęcając się nad metalem i drewnem, myślimy o Niej, że to ona jest dla nas najważniejsza? A jednocześnie wymazać negatywne skojarzenia jakie nasuwa słowo “warsztat”? -Odpowiedzią jest poświęcenie czasu i wykonanie czegoś specjalnie dla Niej. Koniecznie na warsztacie. Koniecznie własnoręcznie. Koniecznie czegoś unikalnego, użytecznego, co będzie jednocześnie ozdobą. Moim pomysłem na tą rzecz był drewniany grzebień.
Bierzemy kawałek drewna z którego wykonać chcemy grzebień- w moim przypadku problemem nie było “skąd”, lecz decyzja z którego… Fabryka Pasji ma tą zaletę, że “efektem ubocznym” kolegów tworzących tam w drewnie (tutaj podziękowania dla obu Tomków i Radka), jest mnóstwo odpadów. Niektóre kawałki przeznaczone do spalenia, dla nich bezużyteczne (za małe, spękane, itp), dla mnie są bezcenne… Wybrałem kawałek zdało by się że pospolitego jesionu. Nie tylko jest twardy, wytrzymały, sprężysty, lecz gdy trafią się w nim “wady”… układy takich słojów potrafią mienić się w świetle niczym biżuteria. Naturalna. Drugi kawałek to klocek drewna orzecha.
Zdecydowałem się również na drewno orzecha… ze względu na niepowtarzalne rysunki usłojenia i aby przetestować jego właściwości (będę używał go na rękojeści noży, więc ten test przyda się w przyszłości).
Krok następny- bierzemy “śmieciowy” kawałek grubej deski i wycinamy na pile tarczowej niezbyt głębokie nacięcie. Wsuwamy w nie kawałek cienkiej sklejki.
Robimy pierwsze nacięcie na kawałku drewna z którego robimy grzebień. Następnie zmieniamy na suwnicy wg skali ustawienie aby dobrać odstęp nacięć między zębami grzebienia.
Nadziewamy “grzebień” na wystającą sklejkę i wykonujemy kolejne nacięcie. Nadziewamy grzebień na sklejkę za nowe wycięcie, wykonujemy kolejne, itd. Wykonując ich kilka, z różnych kawałków drewna, najlepiej “operować” na grubym klocku, który następnie przecinamy wzdłuż na pile tarczowej, lub- taśmowej.
Następnie wyrównujemy powierzchnię naszego grzebienia na szlifierce taśmowej (lub, przy jej braku- papierem ściernym gradacji 150 na kostce).
Następny krok- wycięcie zakończeń (szpiców) zębów. Można wykonać to zeszlifowując je pilnikiem, papierem ściernym, lub- na małej pile (tarczowej, lub taśmowej)
Kształtujemy zęby i rękojeść przy użyciu pilników. Jesion jest bardzo “uparty”, dlatego użycie pilników do metalu wydało mi się słusznym wyborem ;-) Drewno orzecha jest dużo bardziej podatne na obróbkę.
Kolej na typową “pracę papierkową”- używając różnej szerokości pasków papieru ściernego gradacji 80 oraz 150 zaokrąglamy i wygładzamy zęby, ich połączenia (tutaj paski mają nawet 3-4 mm szerokości) oraz jego uchwyt (chciałem napisać “rękojeść” ;-)) Końcowe kształtowanie uchwytu kończymy przy użyciu tarnika do drewna, wspomagając się od czasu do czasu szlifierką taśmową. I… ponownie wracamy do pracy papierkowej. Szlifierka taśmowa może i szybciej zbiera więcej materiału, ale nie jest możliwe wyrównanie i zaokrąglenie na niej wszystkich krawędzi elementu o tak skomplikowanym kształcie jaki ma mały grzebień.
Gdy nasz grzebień będzie miał już zadowalający nas kształt, do finalnego wykończenia i wygładzenia powierzchni używamy pasków papieru ściernego o gradacji 1000. Efekt?…
Aby nadać grzebieniowi lekko surowego, “leśnego”, a jednocześnie niepowtarzalnego wyglądu, na grzbiecie pozostawiamy pozostałości kory, którą potem w celu stabilizacji, nasączymy wikolem.
Aby uwydatnić rysunek usłojenia grzebienia, zakonserwować go i zabezpieczyć przed wpływem wilgoci, przecieramy go lekko olejem lnianym, duńskim, itp. Ja stosuję własną mieszaninę: 2 części oleju lnianego, 2 części oleju tungowego, 6 części terpentyny.
Efekt… przerósł moje najśmielsze oczekiwania. I mojej Żony również :-)
Następny będzie jeszcze piękniejszy – jeden z jeszcze wyraziściej wysłojonego jesionu (drugiej części tej samej deseczki), a trzy- z orzecha.
Chcę taki!!! :D
Procedura postępowania oraz niezbędne składniki:
1 zakochany facet (który coś ma za uszami, np. czasem przegina z pobytem we warsztacie, włóczeniem się po lasach, itp, spóźniając się tym samym na wspólne posiłki) + kawałek drewna + kawałek stołu + narzędzia
i… gotowe ;-)
Bardzo fajny grzebień ale czy jest on praktyczny na co dzień? Chodzi mi o ilość zębów i przerwy między nimi?
Gdy miałem włosy, do ujarzmienia czupryny używałem z większą liczbą i bardziej zagęszczonymi zębami. Pierwszy raz zobaczyłem grzebień z niezbyt dużą liczbą zębów i sporymi przerwami, więc zrobiłem z podobnymi “parametrami” ;-)