Chyba każdy rowerzysta może potwierdzić, jak wielką zmorą są piesi wałęsający się po drogach dla rowerów. Po części ich rozumiem, bo niby skąd starsze pokolenie ma wiedzieć, że po szarej kostce brukowej można chodzić, a po czerwonej już nie? Z asfaltowymi drogami dla rowerów jest już trochę lepiej, bo większość pieszych podświadomie wie, że po asfalcie się nie chodzi. Niestety nie dla wszystkich jest to takie oczywiste, dlatego nie wyobrażam sobie poruszania się po mieście rowerem, który nie ma dzwonka.
Przez prawie rok zamiast dzwonka używałem dosyć głośnej trąbki rowerowej, ale niestety średnio się ona sprawdzała. Owszem – była dużo głośniejsza od jakiegokolwiek dzwonka, ale piesi słysząc jej dźwięk nie schodzili na bok, a jedynie zatrzymywali się i oglądali za siebie, żeby sprawdzić, co to tak trąbi ;)
Jednak dźwięk dzwonka jest zakorzeniony głęboko w umysłach ludzi i lepszego sygnału ostrzegawczego dla rowerzysty chyba nikt nie znajdzie. Tym bardziej, że dzwonek ma dosyć wysoki dźwięk, więc w miejskim gwarze jest dużo lepiej słyszalny od trąbki, której odgłos ginie w szumie przejeżdżających obok samochodów.
Oczywiście dzwonek też nie będzie słyszalny zawsze i wszędzie. Wystarczy, że pieszy spacerujący po ścieżce rowerowej będzie miał na uszach słuchawki i szanse, że nas usłyszy, spadają praktycznie do zera. Dlatego nie wystarczy mieć na kierownicy dzwonka… – trzeba mieć głośny dzwonek! Niestety większość dzwonków sprzedawanych obecnie w sklepach jest średniej głośności, ale na szczęście całkiem prosto można takiego dryndałka zhakować ;) I właśnie tym się dzisiaj zajmiemy…
Całą operację przeprowadziłem na najzwyklejszym, klasycznym dzwonku rowerowym:
Po odkręceniu górnej części (wystarczy pokręcić nią w lewo – tzn przeciwnie do ruchu wskazówek zegara;) ujrzymy cały mechanizm dzwonka:
Cała zasada działania dzwonka rowerowego sprowadza się do tego, że dwie widoczne na powyższym zdjęciu metalowe podkładki obracając się uderzają o wypustkę znajdującą się w górnej części dzwonka:
Głośność dzwonka można w prosty sposób poprawić zmieniając te dwie metalowe podkładki:
W Castoramie kupiłem sobie kilka rozmiarów podkładek i przystąpiłem do testów :)
Oryginalne podkładki miały takie rozmiary:
- średnica: 14mm
- grubość: 1,4mm
Najlepsze rezultaty udało mi się osiągnąć na podkładkach o wymiarach:
- średnica: 15,6mm
- grubość: 2mm
Z tymi podkładkami dzwonek stał się wyraźnie głośniejszy.
Jeszcze głośniejszy, ale niestety delikatniejszy dźwięk udało mi się uzyskać na podkładkach o takich wymiarach:
- średnica: 16mm
- grubość: 1,5mm
Mają one odrobinę większą średnicę od poprzednich, ale też są cieńsze, przez co mniejsza jest też ich masa, a więc i z mniejszą siłą uderzają w wypustkę.
Optymalnie byłoby dać podkładki o średnicy 16mm i grubości 2mm, ale takich nie udało mi się nigdzie znaleźć. Oczywiście można eksperymentować z jeszcze większymi rozmiarami. Na pewno na głośność ma też wpływ sam stop metalu, z którego wykonane są podkładki. Przypuszczam, że cięższy i twardszy metal mógłby jeszcze sporo podnieść głośność dzwonka (podobnie jak wykonana z innego stopu górna część dzwonka).
Pamiętajcie tylko, że podane rozmiary podkładek nie są rozmiarami uniwersalnymi. Podkładki trzeba sobie dobrać do konkretnego dzwonka. Różni producenci mogą stosować inną średnicę dzwonków, jak i umieszczać podkładki bliżej lub dalej od ścianki dzwonka.
Tak prosty zabieg wystarczył, żeby w zauważalnym stopniu podnieść głośność dzwonka. Nie jest to co prawda dzwon kościelny, ale w jakimś tam stopniu na pewno będę lepiej słyszalny wśród pieszych beztrosko spacerujących po ścieżkach rowerowych :)
A Wy jakie macie sposoby na przeganianie pieszych ze ścieżek?
Łukasz a znasz jakiś sposób na to aby wyciszyć opony? Nie, nie żartuję :D Mam opony z dużym bieżnikiem i kiedy jadę po asfalcie robią one taki dziwny dźwięk, szum, czy jak to nazwać. Wnerwia mnie to trochę i dlatego pytam. :D
Tak w ramach małego offtopu chciałem jeszcze o coś zapytać. Znasz jakiś sposób na na łatwą konstrukcję wyłącznika – włącznika czasowego? Chodzi mi o to aby o określonych godzinach wyłączać urządzenie.
@Franek: Z oponami raczej nic nie zrobisz – no chyba, że je po prostu wymienisz ;) Jak nie jeździsz po lasach i innych piaszczystych terenach, to nie ma sensu męczyć się z takimi oponami, bo dużo ciężej się na takich gumach jeździ po asfalcie.
A ten wyłącznik, to ma być cykliczny? Tzn. co jakiś czas włączać i wyłączać urządzenie, czy po prostu po jakimś czasie je wyłączać?
@Łukasz Więcek: Cykliczny, dobowy.
Najtaniej będzie Ci kupić taki programator: http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/70134440/ :) Takim programatorem możesz włączać i wyłączać urządzenia dowolną ilość razy w ciągu doby (z dokładnością co pół godziny).
@Franek: Jeśli jeżdzisz sporo po szosie ale tez po lesie / szutrze, to polecam wymianę opon na tzw. semi-slicki, czyli opony z grubym bieżnikiem po bokach, a lżejszym na środku opony, przez co opona toczy sie lekko (nie wydaje takich dźwięków) na asfalcie, a gdy teren jest miększy to do akcji wchodzi grubszy bieżnik z boków opony. Mogę podac kilka sprawdzonych przeze mnie typów.
Doraźnie za to można mocniej dopompować oponę (tak do 4 atmosfer) powinno zmniejszyć opory toczenia, a przez to i poziom decybeli ;)
Aha, przez pompowaniem sprawdź na oponie jakie ciśnienie wytrzymuje i nie przekraczaj zalecanego maksimum ;)
@Konrad: @Dawid:
Na wysokim ciśnieniu Michalina XC AT wydaje przepiękne wycie – może dlatego nigdy nie potrzebowałem dzwonka, dopóki opon nie zmieniłem ;)
W temacie – Maxxis Crossmark ma jednocześnie agresywny bieżnik (“daje radę” z przyczepą w lesie czy na Wzgórzach Trzebnickich) i jest bardzo cicha.
Nie miałem okazji sprawdzić w suchym piasku, błotem niestety trochę się zalepia – michalina lepiej się czyściła.
@Dawid: Te opony o których wspomniałeś ciekawe są, dzięki za info. :)
Czego to człowiek z nudów nie robi ;) Nawet z dzwonkiem majstrować, to już szczyt szczytów :) Czy jest coś, czego nie przerabiasz? :D
Nie kojarzę niczego takiego ;)
AirZund i tak głośniejszy ;)
Tylko muszę go zmodować, by łatwo dawał się przyciszyć na pieszych, bo na chwilę obecną nadaje się tylko do trąbienia na psy i ciężarówki…
@Wojtek: Też o tym myślałem, ale mam takie przeczycie, że byłoby to równie skuteczne, co zwykła trąbka – ludzie stawaliby jak wryci i zastanawiali o co chodzi ;)
Pomijam już fakt, że to nielegalne (wg przepisów dzwonek nie może być “przeraźliwy”;)
@Łukasz Więcek:
Co to znaczy “nieprzeraźliwy”? ;) Bo synowi AZ się podoba, a pies już się boi…
Inna sprawa, że na pudełku napisali, by używać z rozwagą, bo można pieszych o zawał przyprawić.
Mi głównie o psy i samochody chodziło, na pieszych wystarcza zwykły dzwonek lub głośne uwaga. No, może słuchawkowców pieszych i rowerowych AZ można poczęstować, ale to już inna para kaloszy.
@Wojtek: Właśnie o ten zawał bym się najbardziej bał ;) Bo jednak wiesz – idziesz sobie beztrosko, a nagle za plecami słyszysz trąbiącego na Ciebie TIR-a ;)
@Łukasz Więcek:
Pal licho TIRa…
Co powiesz na pociąg:
https://www.youtube.com/watch?v=XTQSWtK65PE
@Wojtek: I co? Narobiłeś mi smaka… ;)
@Łukasz Więcek:
Pierwsza lepsza umieralnia lokomotyw, poszukać “trąby” od ST44 (niestety, ponad pół metra długości). Jedyny myk to kompresor (trzeba 5 at.) i zbiornik na sprężone powietrze. Zawsze mi się taki alternatywny klakson w samochodzie marzył, ale czasu, kasy, chęci…
Trąbka. Ale nie “dość głośna”, tylko GŁOŚNA. 115dB.
Wystarcza, żeby piesi odtańczyli tradycyjny Taniec Pieszego Zaskoczonego Rowerem Na Drodze Dla Rowerów i spłynęli zanim do nich dojadę i będę musiał hamować. :D
@rmikke: doobre, taniec pieszego zaskoczonego dzwonkiem :D
@Magda: Gorzej, jak któryś w tym tańcu by na zawał zszedł ;)
Też taką posiadam. Z racji braku ścieżek rowerowych poruszam się głównie ulicami i często się zdarza że gdy jakiś samochód zajedzie mi drogę czy zrobi jakiś inny dziwny manewr po prostu trąbie – wtedy kierowcy najczęściej szukają wzrokiem ‘tego samochodu’ który śmiał na nich zatrąbić, olewając biednego rowerzystę. Nieraz jednak udaje im się domyśleć co się stało i wtedy ich mina jest nie do opisania :)
Rzeczywiście fajny sposób z tym dzwonkiem. Chociaż prawdę mówiąc niektórzy “wałęsający się” piesi są tak oporni na wszelkie sygnały dźwiękowe, że masakra. Nie wiem, czy robią to na złość, czy co? Ja mam dzwonek niczego sobie, ale chyba jeszcze zbyt słaby żeby przepłoszyć z ścieżki rowerowej intruza.
PS.
Ale spróbuj jechać po chodniku między pieszymi, to ci kija w szprychy wsadzą. Ehh, ta miłość do bliźniego. A podobno katolicki kraj…
Ja bardzo lubię przemykać między pieszymi po ścieżce na pełnej prędkości niemalże zawadzając o nich kierownicą i skręcając gwałtownie, tak, że przejeżdżam jak najbliżej.
Większości to daje do myślenia, przestają się już czuć tak bezpiecznie na ścieżce… ;)
Ostatnio taki taniec odtańczył mi doskonale ubrany biznesmen z teczką, żelem na włosach, laptopem i wszystkimi bajerami. Śmiałem się przez kolejne 5 ulic. Tak na marginesie – zachowania ludzkie są fenomenalne. Skoro juz jest na ścieżce i widzi, że ja go widzę, to dlaczego nie stoi w miejscu? “Mój” biznesmen rzucał się po ścieżce jak ryba w podbieraku. Stałby sztywno, ominąłbym i po sprawie, a tak, miałem niemały kłopot.
Skoro tekst tyczy spraw rowerowych, to przypomniałem sobie, że kiedyś gdzieś czytałem Twój tekst o baterii/akumulatorze zapasowym którym można było ładować smartfona na dłuższych wycieczkach rowerowych. Pisałeś też, że będzie wersja ulepszona tamtego rozwiązania. Wyszło coś z tego? Pytam, bo jeżdżę na dłuższe wycieczki i telefon szybko mi pada. Przydałaby mi się taka rzecz…
@Konrad: No widzisz – odkąd nie mam żadnego smartfona (pozbyłem się, bo odkąd pracuję w domu, nie jest mi potrzebny), nie mam też jakoś motywacji, żeby zrobić kolejną wersję tej ładowarki ;) Ale że mam na oku jeden tablecik, który oczywiście także chcę wozić na kierownicy, to może jednak temat akumulatorowej ładowarki rowerowej wróci na pierwszy plan :)
@Łukasz Więcek: Widzisz… kup ten tablet, dobrze Ci zrobi :D
Daj kasę ;)
@Łukasz Więcek:
Gdzie jest ten “przepis” na akumulator?
Mam w piaście prądnice więc można by to jakoś pewnie podłączyć byle by dawało stabilne napięcie :)
@Kamil: http://blog.więcek.pl/akumulatorowa-ladowarka-usb-wersja-druga.html – ale zastosowanie akumulatora 12V nie było jednak rozsądnym pomysłem, dlatego miałem w planach powrót do akumulatora 6V ze stabilizatorem low-drop :)
A użyć trąbek co w tirach za klakson robią? Jakiś mini-kompresorek zasilany z baterii powinien dać radę to nadmuchać? ;)
@uosiu: Może jeszcze fanfarę okrętową? To by był power, tylko, że potrzeba by wozić sprężarkę ze sobą na wózku. Ale za to o tym, że jedziesz wiedział by nie tylko staruszek, który przeszedł omyłkowo z chodnika na drogę rowerową, ale i lokalna jednostka wojskowa :]
Cześć,
Zupełnie poza tematem, ale chciałbym wtrącić słówko na temat poruszania się po ścieżkach rowerowych. Spacerując z jadącym w wózku dzieckiem często jest tak, że ścieżka rowerowa jest jedynym równym terenem, po którym da się jechać a który nie naraża nas na rozmazanie przez przekraczający właśnie prędkość dźwięku samochód/motor. Chodniki są często w “słabym” stanie i normalny (czyli nie-wyczynowy) wózek dziecięcy nie ma szans poradzić sobie z takimi wybojami. Pomijam już rosnące na środku chodników drzewa i – jeżeli mamy akurat w pobliżu jezdnię – znaki drogowe.
Wobec powyższego, bardzo proszę szanownych rowerzystów o nie traktowanie rodziców z wózkami, którzy poruszają się po Waszych ścieżkach jak intruzów i zrozumienie dla ich sytuacji.
@Konrad: Niestety ciężko jest to zrozumieć. To jest tak samo, jak by matka z dzieckiem wyjechała sobie na ulicę, bo asfalt jest gładszy od chodnika. Nie można – zarówno ulica, jak i droga dla rowerów jest JEZDNIĄ, po której nie można się poruszać pieszo.
Mówisz, że chodniki są w złym stanie – dlaczego więc piesi nic z tym nie robią? Rowerzyści praktycznie przez cały rok walczą o poprawę infrastruktury rowerowej organizując Masy Krytyczne, zbierając podpisy pod różnymi podpisami, organizując najróżniejsze happeningi i robiąc wokół wszystkiego szum w mediach. A co robią piesi, żeby było im wygodniej? Wchodzą na ścieżki…
Tak nie można. Jeżeli chce się mieć lepsze chodniki, trzeba zacząć o nie walczyć, a nie wychodzić z dzieckiem (o zgrozo) na jezdnię…
@Konrad: Droga rowerowa to DROGA na której poruszają się rowery. Jadąc z wózkiem narażasz się na utratę zdrowia i możesz spowodować wypadek (stracić zdrowie i zapłacić za szkody).
@Konrad: Ja uważam że ścieżki rowerowe są stworzone dla rowerów i niech tak zostanie, a rodzice z dziećmi… – nie wierzę że nie ma miejsca w mieście z odrobiną dobrego chodnika gdzie można pospacerować z dzieckiem… czyżby ten komentarz był prowokacją ?
@Adrian Bysiak: Ja uważam że ścieżki rowerowe są stworzone dla rowerów i niech tak zostanie Są od tego odstępstwa. Jak się trochę pośledzi to można wyłapać niektóre ‘kwiatki’.
Witam,
A jak traktujesz rowerzystów jeżdżących po chodnikach? Dużo jeżdżę po mieście i wiem jak to wygląda. Raz jedna z Pań mało co mi opon nie pogryzła bo śmiałem jechać powoli chodnikiem, po prostu chciałem uniknąć ruchliwej ulicy.
Co do dzwonka, to świetny pomysł, bo te z marketu nie zawsze dzwonią jak trzeba :)
Jechać chodnikiem można tylko wtedy, kiedy ograniczenie prędkości na drodze wynosi więcej niż chyba 70 km/h, a sam chodnik ma co najmniej 2 m szerokości. Oczywiście wtedy piesi mają bezwzględne pierwszeństwo.
Jeżeli będziemy się trzymać słownika i znaczeń dosłownych – wózek ma koła, więc jest elementem ruchu kołowego i nie powinien poruszać się po chodniku :-)
W żadnym wypadku nie piszę, że to wszystko jest stanem idealnym, do którego po prostu powinniśmy się przyzwyczaić. Jednak jakakolwiek walka (za pomocą podpisów, marszy i pikiet) trochę potrwa. A do tego czasu dzieci jakoś trzeba transportować. Nawet odpuszczając nawierzchnię chodników, to często działają one jakoś tak: http://www.humorpage.pl/obrazki/t/373_trasa_rowerowa_znak_slupek.jpg.
Ścieżki rowerowe – ze względu na zdecydowanie większą prędkość – są bardziej “wrażliwe” na stojące na nich kosze na śmieci, słupy, latarnie czy drzewa. Ale instalowanie tego wszystkiego na chodnikach powoduje, że wózek się zwyczajnie nie mieści.
Ale chyba za bardzo narzekam i przedstawiam świat w zbyt ponurych barwach, więc chwilowo się zamknę.
Korzystając jeszcze z okazji chciałbym pogratulować ciekawego bloga. Szczególnie, że tematyka nie jest w Sieci specjalnie popularna.
@Konrad: Ale pojazdem nie jest ;) No i pchanie dziecka na jezdnię, na której pojazdy poruszają się z prędkością do 40km/h (no – średnio około 30km/h) też rozsądne nie jest ;)
Ale fakt faktem, w Polsce nie ma ani dobrych chodników, ani ścieżek, ani ulic ;) Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kiedyś to się zmieni :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za połechtanie mojego ego ;)
Hmm… wszystko ok, ale dla mnie ostatnio malo artykułów o elektronice (lutowanie itp.)
@jakub: Ostatnio ktoś narzekał, że za dużo lutowania i mikrokontrolerów, a za mało typowego majsterkowania ;) Niestety, ale wszystkim się nie dogodzi ;)
@Łukasz Więcek: Co prawda to prawda, może ja patrze troche subiektywnie bo dostałem nową lutownicę :P
Na przeciętnego pieszego to i kilka dzwonków nie zadziała… Chyba musiałby być gong, a może od razu młotek.
A tak w ogóle, to podział na kierowców – rowerzystów – pieszych jest sztuczny. Prawie każdy z tych kategorii staje się w którymś momencie przedstawicielem innej kategorii… I wówczas jest jak w anegdocie z autobusu: jak człowiek próbuje wejść, to krzyczy do środka “Hej, tam, posuńcie się!”, a jak już wszedł, to wrzeszczy w kierunku drzwi – “Nie napierajcie, nie ma już miejsca!” :)
@Konrad: Gdyby to moi rodzice czytali – przypomnieli by ci że kiedyś – nie było w ogóle chodników, a mimo to transportowanie dzieci nie sprawiało najmniejszego problemu. Ale mam rozwiązanie dla Ciebie – widziałem takie wózki dla dzieci “z wielkimi kołami” – sprawa rozwiązana. 5zł ;-)
Kawałek czerwonej kostki na chodniku to wg prawa o ruchu drogowym jeszcze nie droga dla rowerów, więc to rowerzyści pomimo narysowanego roweru nie mają prawa tamtędy jeździć.
Z asfaltówkami jest lepiej bo najczęściej są wg prawa drogami dla rowerów.
To, że ścieżek rowerowych nie ma wcale ich nie usprawiedliwia, bo powinni o swoje walczyć w urzędzie miasta.
Władze miast za robienie tych niby “ścieżek rowerowych” na chodniku powinny zostać dotkliwie ukarane.
Ciekawostka: W Zamościu w kilku miejscach taka chodnikowa “ścieżka rowerowa” zrobiona jest slalomem, tzn 5m lewej części chodnika, 5m prawej, itd przez kilkaset metrów.
Oczywiście owe odcinki nie są w żaden sposób połączone, więc chyba są dla pijanych których rower slalomem prowadzi.
Pozdrawiam
pieszy
Chodnik z czerwonej kostki drogą dla rowerów nie jest. Za to chodnik z czerwonej kostki ze znakiem poziomym P-23 już jest. Poducz się w prawie o ruchu drogowym a nie wypisujesz tutaj głupoty…
Z resztą Twojego komentarza całkowicie się zgadzam.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;) Wystarczy pamiętać, że wychodząc z samochodu jesteśmy pieszym i nie przeszkadzać samemu sobie i będzie ok.
Super, sprawa, miałem kiedyś taki radziecki dzwonek pamiętający jeszcze czasy zsrr, znalazłem go w piwnicy w swoim domu jednorodzinnym, jak zadzwoniłem to ludzie nie wiedzieli co się dzieje, tak dawał “po garach” hehehe niestety ukradli mi go z rowerem. Od tamtej pory nie mam już dzwonka, jest mi chyba zbędny gdyż nie jeżdrze już po chodnikach i parkach.
Ale według prawa musisz go mieć…
A czy da się coś zrobić z takim dzwonkiem niby nowszego typu gdzie jest (nie wiem jak to fachowo nazwać) dzwonek a do niego dołączony na sprężynie bolec który w niego uderza – w ten sposób powstaje dźwięk – w moim rowerze było takie coś zamocowane fabrycznie lecz mi nie wystarczało i musiałem kupić sobie taką trąbkę która już działa dużo lepiej. Pamiętajcie jednak ze dźwięków w rowerze powinniśmy używać tylko i wyłącznie w parkach lub ścieżkach rowerowych gdyż chodnik tak naprawdę służy do chodzenia a nie do jeżdżenia.
Można by pewnie zmienić sprężynkę na twardszą, lub zwiększyć ciężarek na końcu.
A po jazdy po chodnikach zabrania nasze prawo (z wyjątkami), więc nie ma co w ogóle rozważać takiej sytuacji ;)
pisząc chodnik miałem na myśli ścieżkę rowerową – na szczęście mam super połączenie z pracy do domu. Dziękuję za odpowiedz
Świetny blog! Czekam na kolejne wpisy, oby były tak dobre jak ten.
Dziadek opowiadał, że miał przy swoim Kamińskim, taki dzwonek, że jak pociągnął za sznurek, którym ten dzwonek uruchamiał, to kto żyw, uciekał. Policjant, zażyczył sobie, demontażu tego patentu. Sznurkiem, powodował dosunięcie dzwonka do opony, w miejscu gdzie zwykle oparte jest kółko dynama. I tak koło, poprzez oponę, dawało napęd “przeraźliwemu dzwonieniu”! Wiał, ,,kto żyw”!
To jest dobre http://www.wykop.pl/link/1451355/predkosciomierz-rowerowy-wyswietlajacy-predkosc-na-drodze-przed-rowerem-diy/
Jeśli ktoś potrzebuje na prawdę głośny dzwonek, to polecam sprawdzone urządzenie: http://hobbyhouse.pl/product-pol-2328-Sygnal-rowerowy-syrena.html
Działa nawet na samochody ;)