Parafrazując pewną sekwencję słów, pewnego znanego pisarza odległej epoki, którą zna chyba każdy cywilizowany człowiek, czyli „ Być albo nie być …” a w mojej kwestii – Kupić, czy zrobić? Oczywiście wybieram to drugie zadanie, konsekwentnie do wyznaczonego celu, gromadząc potrzebne materiały, które pozwolą mi, w miarę ekonomicznie ( chociaż nie stanowi to priorytetu ) zbudować trzy podpory pod zakupione wczesną wiosną, sadzonki winogron.
Tak jak powyżej nadmieniłem koszt budowy takich podpór i cena gotowych, które można zakupić nie stanowiła dla mnie żadnego odniesienia, a nawet do tej pory nie wiem ile kosztują takie, nazwijmy to gotowce. Mnie ta inwestycja jako całość, czyli za trzy sztuki, wyniosła 66, 65 gr, co dzieląc na trzy daje 22, 22 gr – za jedną sztukę, czy to dużo, czy mało? Ja jestem usatysfakcjonowany, a nawiązką, premią itp. jest miło spędzony czas, który poświęciłem na wszystkie operacje, podczas budowy podpór, oraz efekt końcowy, całego włożonego wysiłku fizyczno – umysłowego, w to zadanie ;)
Pierwszym i niezbędnym materiałem do zbudowania podpór jest drewno w postaci ( tutaj ) łat montażowych, które w stosunku cenowym do podobnych ( 8 – 10 zł szt.), udało mi się zakupić w pobliskim markecie, za jedyne 2,70 gr sztuka! ( wym. 20x30x2000 ) – Oczywiście zanim udało mi się skompletować w miarę ładne sztuki, musiałem je wszystkie na półce przerzucić ręcznie. I te dziewięć najładniejszych, razem z piętnastoma listwami montażowymi 0,78 gr sztuka ( wym. 10x30x100 ) poszło do kasy, gdzie trzeba było rozstać się z okrągłą sumą 36 zł. I to jedyny żywy, wydany pieniądz w tym projekcie, ponieważ cała reszta to nazwijmy – zamrożona gotówka we wcześniej nagromadzonych materiałach eksploatacyjnych, które zawsze mam w zasięgu ręki.
Pozostałymi materiałami do budowy są: wkręty montażowe ( 81 sztuk – ok 6 zł ), farba mahoń połysk F545 ( puszka 14 zł – na maksa z dużym zapasem niech będzie, że poszła połowa, czyli 7 zł ), farba drewnochron mahoń ( puszka 17,30 gr – jak powyżej połowa, czyli 8, 65). Na koniec dziewięć listewek z twardego drewna, o długości 51 cm, które przyjechały do mnie z tegorocznym opałem na zimę – niech ich koszt razem wyniesie 9 zł. I tak zamyka się mniej, więcej w moim przypadku koszt i potrzeby materiałowe, do sfinalizowania całego przedsięwzięcia.
Jak widać koszty finalne zabawy w majsterkowanie mogą być różne, w zależności od tego co i za ile kupimy, jak też, czym dysponujemy, oraz jakie mamy manualne umiejętności, które możemy sobie udoskonalić, choćby podczas budowy takich podpór – w każdym razie za darmo, to boli jedynie gardło :) Zawsze jakiś koszt ponieść trzeba, ale dobra inwestycja powinna zaprocentować, choćby w postaci uatrakcyjnienia miejsca, w którym żyjemy na co dzień, a dobre samopoczucie i satysfakcja jest raczej „towarem”, który ciężko wycenić w jakiejkolwiek walucie.
Tak jak jest zobrazowane na foto powyżej, cała konstrukcja jest poskręcana wkrętami ( polecam zakupić takie do drewna, a nie jak w moim przypadku, gdzie użyłem typowych, do płyt gipsowych – inny początek wkręta, co w konsekwencji może doprowadzać do rozrywania materiału, podczas ich zagłębiania się w materiale, co widać na foto poniżej ) Zadanie może nam ułatwić np. taka podłoga z płytek jako punkt odniesienia, do ustawienia ramion podpory. Ogólnie dołem listwy skrajne są rozstawione na ok. 30 cm, a góra to mniej niż 100 cm – tak żeby poprzeczna listwa wystawała z każdej strony na 2,5 cm i ten wymiar stosujemy do każdej poniższej w szeregu, które tak jak na foto – puszczamy w dół w rozstawie ( środkowy 42 cm ) po skosach 42,5 cm. Z jednego boku (na gotowy wymiar) zachowując wypustkę 2,5 cm dla każdej, a kiedy je wszystkie poskręcamy z listwami pionowymi – możemy już na spokojnie dociąć na taki sam wymiar (2,5 cm) drugą stronę.
Myślę sobie, że gdyby te podpory robił zawodowy stolarz, to pewnie przed skręcaniem materiału, miejsca łączeń smarowałby klejem – ja tego w tym momencie nie zrobiłem świadomie, ponieważ chciałem aby można było jeszcze na tym etapie, ręcznie wyprofilować ewentualne krzywizny konstrukcji, ale po korekcie w pionie podpór – zamknąłem je na „amen” dwoma listwami ( od tyłu) dla każdej konstrukcji ( najwyższa i najniższa ) , stosując odrobinę kleju w miejscach łączeń.
Pewnie można byłoby w tym momencie uznać, że konstrukcja podpory jest już gotowa i przystąpić do prac malarsko – konserwujących, ale ja wymyśliłem sobie, że skoro podpory będą cały sezon przez wiele lat usadowione w ziemi, a jak wiadomo winorośl lubi obfite podlewanie – wypadałoby zatem zadbać o coś, co maksymalnie długo powstrzyma destrukcję materiału, z którego jest wykonana podpora. Zrobiłem więc takie, nazywając je żartobliwie „kołki na wampiry” lub jak ktoś woli, śledzie do namiotu, z pozyskanych listew ( prawdopodobnie materiał do produkcji parkietu ), które przyjechały do mnie z zakupionym drewnem opałowym. Po wyznaczeniu długości, przymocowania ich do elementów podpory ( ok 21 cm ), przystąpiłem do kolejnych czynności, które zostaną opisane poniżej.
Wampirki powstały w bardzo prosty sposób, po wyznaczeniu przy pomocy ołówka, na każdej z listew, dziesięciocentymetrowego czubka – przystąpiłem do cięcia zwykłą, ostrą piłą ręczną ( dobry sposób na spalenie zbędnych kalorii i poprawę tężyzny fizycznej ) Następnie, przy pomocy kątówki z odpowiednią tarczą ( patrz foto 7 ) wampirki zostały zaostrzone ( na okrągło ) jak ołówki lub kredki.
Po krótkim ale intensywnym poddaniu, operacji nasłonecznienia, starannie zaostrzonych elementów i umieszczonych w specjalistycznym gumowym kołczanie :-) Przystąpiłem do czynności zabezpieczenia wszystkich elementów farbą ( drewnochron i czarny połysk )
Kiedy już jesteśmy w temacie malarstwa, to przystępujemy do konserwacji w ten sposób, wszystkich konstrukcji podpór. Najlepiej robić to na świeżym powietrzu – opary farb są mniej dokuczliwe i szybciej wszystko schnie. Poniżej trzy stany „skupienia” , czyli surowy, wstępny (drewnochron) i gotowy ( farba ) ;)
Mając gotowe, czyli pomalowane konstrukcje podpór, możemy zabrać się do przedostatniej serii operacji, polegającej na przytwierdzeniu „wampirków” do dolnych listw podpór – operacja zobrazowana na foto poniżej ( mając takie wkręty jak moje, warto jest użyć wiertła do nawiercania wstępnych otworów, co zapobiegnie ewentualnemu zniszczeniu materiału – wydłuża to czas operacji, dlatego lepiej kupić wkręty do drewna ) Na jednym, ze zdjęć zaznaczyłem prawidłową kolejność mocowania elementu wkrętami, co powinno ułatwić pracę ewentualnym naśladowcom ;)
Nieuchronnie docieramy do ostatniego etapu naszej pracy, czyli usadowienia podpór w miejscu docelowym. Tutaj, nic skomplikowanego, mając porządnie zaostrzone „wampirki” wbijamy je w ziemię obok sadzonki winorośli ( tak aby nie uszkodzić jej samej – tak korzeni jak i części rośliny zielonej) Dodatkowo poza „protokołem wykonania” puściłem po dwa druty (powlekane z siatki ogrodzeniowej ) w pionie każdej konstrukcji, aby winorośl mogła się w łatwy sposób chwytać wąsami gałązek, i w ten sposób wspinać po podporze do góry. Natomiast dla nadania sztywności i stabilności podporom – przy pomocy wkręta i kawałka drutu przymocowałem je do płotu lamelowego, w jego górnej części.
Jak widać projekt nie jest wcale skomplikowany, nie stanowi dużego finansowego obciążenia dla domowego budżetu. Myślę, że warto jest podjąć takie wyzwanie, a najprostszą drogą do niego jest zakupienie sadzonek winorośli ( około 13 zł – ładne szczepione odmiany, rodem z francuskich lub hiszpańskich winnic) i posadzenie ich w miejscu dużego nasłonecznienia, nie żałujcie wody przynajmniej na starcie, a resztę zrobi natura. Jeśli nawet, nie będą zbyt obficie owocować, to mogą służyć jako skuteczne zasłony w okresie letnim – przed oczami natrętnego sąsiedztwa lub przed promieniami słońca itp. Podpory tego typu mogą też doskonale sprawdzić się, jako element podtrzymujący, pod pnące róże. Pozdrawiam i być może do następnego wpisu – cześć :)
Może nie skomplikowanie, ale ładnie i dobrze opisane 😀
Proste i ładne.
Prosto, fajnie i do tego własnoręcznie to najlepsza satysfakcja. Tym bardziej jeżeli ma się dla kogo zrobić by wspólnie się cieszyć.
Projekt niezły, ale zastanawiam się, czy to dolne łączenie faktycznie wytrzyma przy silnych wiatrach oraz obciążeniu w postaci winorośli? Chyba lepiej byłoby wykorzystać jakieś metalowe kątowniki. Wtedy nie mocowanie drutem do płotu byłoby zbędę. Poza tym projekt fajny :) Sam się przymierzam do wykonania podpory, co na pewno zaprezentuje na swoim blogu ;) Pozdrawiam
Maciej ; Spokojnie wytrzyma, po zimie i teraz kiedy winorośl coraz większa, żadnych niepokojących zmian w tych łączeniach nie zaobserwowałem, przed wiatrem wszystko skutecznie chroni płot lamelowy. w sumie łączenia są tak zrobione aby po kilku latach można byłoby je wymienić. Co do metalowych kątowników, będę robił podpory pod jagody goji , które będą miały elementy metalowe i właśnie zamierzam zrobić takie “śledzie” z tego materiału. Być może zrobię wpis , jak skończę pracę nad nimi, na razie materiał leży i czeka :) Pozdrawiam wzajemnie.