Sygnalizator wejścia

Sygnalizator wejścia

INFORMACJA: Poniższy post nie wydostał się z Poczekalni :(

Witam, chciałem przedstawić proste “urządzenie”, które ma za zadanie informować o otwarciu bramy (wejściu na posesję). Celowo słowo urządzenie wziąłem w cudzysłów, ponieważ idea działania urządzenia jest banalna i jednocześnie sprawdza się w działaniu. Może na wstępie opiszę dlaczego to w ogóle powstało. Urządzenie jest założone i działa od około 6-7 lat u mojej babci, która mieszka sama w domu, zdarzało się wieczorami, że gdy szczekały psy, to babcia z ciekawości wychodziła przed dom zobaczyć czy ktoś nie “przechadza się po podwórzu”,  co nie było ani mądre, ani bezpieczne w sytuacji gdyby ktoś faktycznie się tam pojawił, a dodam że dom jest ostatni w rzędzie. Od bramy głównej do domu jest ok 40 m, po drodze jest jeszcze jedna furtka na ogrodzie. Ogród od podwórza również jest oddzielony bramą. Postanowiłem przy każdej z bram (furtek) założyć wyłącznik krańcowy, który przy zamkniętej bramie jest wciśnięty (jak włącznik światła w lodówce), nie bez powodu wspomniałem o wyłączniku światła w lodówce ponieważ przy jednej z bram jest założony właśnie taki wyłącznik.
Wystarczy może już opisu ogólnego co by Was nie zanudzać, przejdę do wykazu elementów jakie wykorzystałem oraz do samych zdjęć:

Wykaz elementów:

  •  obudowa pochodzi, jeśli dobrze pamiętam, z jakiegoś starego modemu telefonicznego (dorobiłem tylko panel przedni z blaszki)
  •  przyciski kołyskowe pochodzą z trzech starych zasilaczy komputerowych
  •  diody 3 mm w kolorach żółty, zielony, czerwony od obudowy komputerowej (diody zasilania i pracy dysku, celowo zastosowano trzy różne kolory – dzięki temu babcia bez podchodzenia do urządzenia z daleka widzi, która bramka została otwarta)
  •  gniazdo LPT od starej drukarki atramentowej
  •  wtyk LPT … tak dokładnie od kabla do starej atramentówki ;)
  •  przewody i wtyczki również pochodzą z drukarki
  • zasilanie, to stara bateria od Nokii (telefon trzymał na baterii kilka godzin, w sygnalizatorze ładuję ją 2-3 razy na rok)
  •  jedynym zakupionym elementem był mały buzer na 3 V (jeśli dobrze znalazłem informacje o nim to: zasilanie 3 V, głośność 82 db)

buzer

  •  2 wyłączniki krańcowe pochodzą również z demontażu  jakiegoś urządzenia (nawet nie pamiętam dokładnie z czego), a jeden wyłącznik z…. lodówki.
  • – wykorzystany przewód to nic innego jak  skrętka komputerowa

Troszkę zdjęć:

1

Powyższe zdjęcie prezentuje gotowy sygnalizator z trzema przyciskami i jednym przełącznikiem dźwigienkowym (jego opiszę na końcu).

2

Pamięć jest zawodna, dlatego pod obudową umieściłem sobie schemat z kolorami przewodów i ich podłączeniem.

Tył obudowy do gniazdo LPT i gniazdo RCA (wylutowane z magnetowidu) Gniazdo RCA jest powiązane z przełącznikiem dźwigienkowym, ale o tym na końcu

3

Wnętrze obudowy nie kryje wielu elementów dotyczących  samych bramek, ponieważ reszta jest zajęta przez płytkę wyjętą z radio-latarki
z syreną alarmową, która to ma związek z gniazdem RCA i tym przełącznikiem dźwigienkowym…).

W lewym boku obudowy został wypiłowany otwór na buzer, który został przyklejony klejem na gorąco.

5

Do wtyczki LPT przylutowałem skrętkę do odpowiednich pinów (widoczne na drugim zdjęciu).6

Przejdźmy teraz do samych krańcówek i bram(furtek).

Na poniższym zdjęciu widać bramkę przy domu – kolor diody sygnalizacyjnej to czerwony ponieważ jest to bramka przy samym domu (czerwony alert). Na zdjęciu jest też puszka hermetyczna, w której jest główne połączenie skrętek i z tej puszki  doprowadzona do domu jest jedna skrętka.

7

Sama krańcówka jest założona w następujący sposób:

8

 

Przy bramce bocznej, oznaczonej na sygnalizatorze zielonym kolorem diody, wyłącznik krańcowy założony jest w następujący sposób:

9

W głównej bramie wjazdowej, oznaczonej  żółtą diodą,  jest założony na opaskach zaciskowych zwykły wyłącznik z lodówki, który, dla bezpieczeństwa przed wilgocią, włożony jest w kawałek dętki rowerowej a następnie zaklejony:

10

Powyższy wyłącznik miałem w planach wymienić na coś lepszego, ale póki co działa kilka lat i tak z lenistwa został do dziś dzień.

Teraz przejdę do elementów zostawionych na koniec, a zostawionych na koniec ponieważ te elementy dorzuciłem do obudowy chyba po roku działania “bramek” i zresztą działają one na oddzielnym źródle zasilania (jak przyjrzycie się zdjęciu z obudowy sygnalizatora, to dojrzycie drugą baterie z nokii -jedna na drugiej) i miało to celu spłoszenia intruza, gdy na sygnalizatorze użyje się czwartego włącznika dźwigniowego, to poprzez gniazdo RCA jest wyprowadzony głośnik na zewnątrz domu i zaczyna dość głośnie wyć alarm modulowany.

Ps. Jako ciekawostkę przedstawię poniżej pierwszą wersję sygnalizatora… która wolała o pomstę do nieba, ponieważ była to prowizorka w czystej postaci.

11

12

Urządzenie również zasilane z baterii od jakiegoś telefonu, ale rolę buzera pełnił cały układ z budzika (szybko z tego zrezygnowałem, bo babcia się myliła czy to dzwoni budzik czy ktoś akurat do niej idzie).

Poniżej krótki film pokazujący działanie sygnalizatora.

 

 

 

INFORMACJA: Poniższy post nie wydostał się z Poczekalni :(

Ocena: 3/5 (głosów: 2)

Podobne posty

6 komentarzy do “Sygnalizator wejścia

  • Estetyka trochę siedzi w kącie i piszczy :-) Naprawdę nie dało rady troche “uładnić”, papierowe etykiety i plastikowe podkładki pod śruby wdzięku nie dodają. Cięcie kosztów jest OK, ale bez przesady.
    Same czujniki – tu też prowizorka, ale niech malkontenci zwrócą uwagę: to już działa kila lat! A zrobić czujnik elektryczny, który będzie działał od -30 do +60, w wilgoci, śniegu, słońcu i błocie – łatwe nie jest. Gratuluję pomysłowości.

    Odpowiedz
      • Kupic – oczywiście, ale podroży to koszt układu o jakieś 300% :-) Koszulka termokurczliwa raczej się nie sprawdzi, na mrozie straci właściwości plastyczne a latem może się nieodwracalnie skurczyć.

        Odpowiedz
  • Układ można ulepszyć przez “zapamiętanie” świecenia każdej z diod alarmowych za pomocą gotowych tyrystorów niewielkiej mocy (lub zrobionych z pary tranzystorów NPN i PNP) + rezystor ograniczający prąd bramki tyrystora + kondensator przyłączony do bramki tyrystora, żeby stłumić przypadkowo indukujące się napięcia w przewodach od wyłączników krańcowych, które mogły by niechcianie wyzwolić tyrystory.

    Po co to “pamiętanie”? Bo jak babcia pójdzie sobie do łazienki i nie usłyszy buzera to bandyta przejdzie przez wszystkie bramki i np zamknie je od razu za sobą rozłączając z powrotem krańcówki, a wtedy żadna dioda już się nie będzie świecić i buzer też będzie cicho a bandzior będzie sobie spokojnie grasował pod samym domem…

    Do resetu urządzenia wystarczy jeden wyłącznik przerywający na chwilę zasilanie dla wszystkich tyrystorów lub całego urządzenia. Buzer zasiliłbym osobnym tranzystorem PNP + rezystor ograniczający prąd bazy, a bazę mógłby spolaryzować każdy z tyrystorów poprzez trzy diody (po jednej dołączonej do katody każdego tyrystora)

    Rozwiązanie z “pamięcią” ma jedną wadę, Babcia sama może zapomnieć wyłączyć zasilanie urządzenia, kiedy pójdzie na cały dzień na pogaduchy do sąsiadki. Wychodząc sama wyzwoli urządzenie, a akumulator może się rozładować. Dlatego przydałby się jeszcze moduł oszczędzajacy prąd. Może to być układ czasowy dający np co kilka minut prąd na buzer na okres kilku sekund. Diody alarmowe też by działały z ograniczonym prądem i w momencie uruchomienia buzera rozjaśniałyby się oczywiście tylko te które wcześniej zostały “zapamiętane” – aktywowane przez krańcówki. To też da się zrobić :-), ale to temat na dłuższą pogawędkę bo każdy z czuwających cały czas układów pobiera jakiś prąd więc musiałyby być zaprojektowane by działać przy jak najmniejszym poborze mocy.

    Taka jest magia i urok projektowania urządzeń samodzielnie, a potem trochę satysfakcji, że to chociaż proste a jednak wystarczająco dobrze działa. Autor wykonał proste urządzenie i jest to lepsze niż nie zrobienie niczego. Jakość wykonania nie poraża, ale w porównaniu z pierwszą wersją widzę kolosalny postęp i za to plus.

    Odpowiedz

Odpowiedz

anuluj

Masz uwagi?