Rękojeść pneumatycznego pistoletu sportowego.

Rękojeść pneumatycznego pistoletu sportowego.

Czołem!

Pokażę wam jak fajnie udało mi się stworzyć stylową rękojeść do broni pneumatycznej. Strzelectwo pneumatyczne dynamicznie zyskuje na popularności, a entuzjastów dedykowanych, ergonomicznych chwytów nie brakuje. Z reguły za ciężkie pieniądze zleca się specjalistycznym firmom wykonanie takiego elementu. Dla niewtajemniczonych chciałbym słowem wstępu opowiedzieć trochę o znaczeniu geometrii takiego elementu broni. Otóż jak zapewne wiecie nie da się zrobić uniwersalnej rzeczy, która pasowałaby idealnie do każdej ręki. Można się jedynie zbliżyć do jakiegoś wypośrodkowanego standardu ocierając się o ideał. Istota dopracowanej broni zaczyna się właśnie tutaj w elemencie będącym łącznikiem pomiędzy strzelcem, a bronią. Aby za bardzo nie zaśmiecać tematu przejdę do procesu produkcyjnego. Jako, że mój warsztat troszkę się rozrósł (pochwalę się :), postanowiłem ułatwić sobie prace korzystając z najnowszych zdobyczy techniki-zrobiłem sobie obrabiarkę cnc i skaner 3D z kinecta.

 

 

Jak odwzorować kształt dłoni? Nic prostszego! Kawałek gliny modelarskiej uformować w kształt chwytu, zacisnąć na nim mocno palce i poczekać. Po wyciągnięciu z hermetycznego opakowania glina staje się twarda na kamień po 10 minutach.

Tak otrzymany negatyw naszej dłoni skanujemy skanerem 3D. Podaję link do aplikacji dla chętnych naśladowców. https://developer.microsoft.com/pl-pl/windows/hardware/3d-print/scanning-with-kinect

Na zdjęciu powyżej “odlew” z patyczkiem symulującym linię celowania oraz wykonana rękojeść. Chciałem pokazać, że odwzorowanie topologii jest możliwe nawet domowymi sposobami cenowo odległymi od przemysłowych rozwiązań. Dokładność odwzorowania z pewnością też się różni, ale odchyłka na poziomie +/- 0,2 mm w zupełności nie przeszkadza w takich zastosowaniach.

Kolejnym etapem jest przerzucenie zdjętej geometrii do programu, który z jeszcze nieco poszarpanej siatki zrobi nam ładną bryłę. W kilka godzin udało mi się wymuskać na ekranie rękojeść do takiego stanu. Nawet nadając mu kolor drewna :) 

Rękojeść zaprojektowałem tak by zapewniała przedłużenie linii celowania, oraz chiralność. Celem była możliwość przełożenia z ręki prawej do lewej, jednak w ten sposób by to dla ręki dominującej, czyli prawej, stworzyć warunki najdogodniejsze. Powstały w ten sposób połówki będące modyfikacjami odbić lustrzanych. Po wykonaniu projektu przyszła pora na jego realizację. Teraz bryła powstała w środowisku CAD powędrowała do CAM, gdzie poddałem ją wirtualnej obróbce skrawaniem. Na bryle zostały położone ścieżki narzędzia. W moim wypadku był to frez kulowy 6mm. Nie udało mi się znaleźć dedykowanego frezu do drewna, więc kupiłem do aluminium. Ma agresywniejszą geometrię, a obróbka bardziej zbliża się do odcinania materiału niż skrawania. Chciałem uniknąć postrzępionej powierzchni co z resztą się udało. Mam nadzieję, że dla chcących powtórzyć to rozwiązanie jest to jakaś podpowiedź. Dobór narzędzia potrafi zaważyć na całym procesie. 

Dysponując już wygenerowanym G- kodem na obrabiarkę pozostało jedynie zamocować materiał na stole.

Przy okazji ułożyłem sobie w dobrym oświetleniu inne gatunki drewna aby określić z jakiego gatunku wykonam wkładkę łączącą obie połówki. Dla zainteresowanych jako ciekawostka: ten największy kawałek na połówki rękojeści to wenge, Czekoladowy kolor ładnie błyszczy po polakierowaniu. Trzeba uważać na drzazgi bo są toksyczne, a wdychany pył powstający przy obróbce może na długie tygodnie uszkodzić płuca. Obrabiamy tylko w masce. Ja założyłem nawet okularki basenowe :) Poniżej padouk, amazaque, zebrano, sapeli, amarant, teak, ironwood, orzech i na dole iroko. Wybór padł na sapeli bo spodobał mi się kontrast kolorów. Czekolada i kawa z mlekiem. Już przed zobaczeniem efektu końcowego czułem że to będzie to :) 

Pod koniec obróbki wykańczającej i wciągnięciu masy igiełkowatych wiórów odkurzaczem efekt wyglądał następująco. Zniechęcony ilością sprzątania pyłu z całej piwnicy otrzymałem zastrzyk motywacji bo efekt ani trochę nie odbiegał od zamierzonego. Żałuję, że nie nagrałem filmiku jak znikająca góra wiórów odsłania sylwetkę rękojeści. Fajnie to wyglądało ;) 

Druga połówka jest niemal identyczna- stąd brak zdjęcia. Macie ją w każdym razie w postaci modelu bryłowego w załącznikach. Kodu NC nie dołączałem bo wiadomo, że każdy musi mieć ściśle dostosowany do swojej maszyny, więc w oparciu o bryłę musicie w razie potrzeby wygenerować ścieżki swoim postprocesorem. Ja generuję dla Linuxa. Przed połączeniem połówek z gatunków drewna, z którymi nie miałem nigdy wcześniej do czynienia, postanowiłem sprawdzić jak sprawują się kleje, którymi dysponowałem. Wybrałem do tego celu paradoksalnie inne gatunki niż te które obrabiałem, ale uchodzące za trudno “sklejalne”. Połączyłem je w różnych konfiguracjach – wzdłuż i w poprzek słojów. Wybierałem głównie te oleiste: cumaru, palisander. Jeśli one się skleją, wytrzyma wszystko. Nie będę was zanudzał zdjęciami wszystkich próbek, ale wyglądały one mniej więcej tak:

 

Testowałem dwa renomowane kleje. West System-żywica dwuskładnikowa oraz Cascamite-biały proszek do mieszania z wodą, podobno 100% wodoodporny. Mogę podpowiedzieć, że ten drugi można podarować teściowej jeśli ma zamiar skleić sobie łódkę i wypłynąć nią na środek morza. Na pewno puści :p Pierwszy natomiast jest pancerny. Przy próbach rozdzielenia kawałków młotkiem, drewno pękało zawsze obok miejsca klejenia. Poddawało się drewno, a nie klej. Zatem przy klejeniu gatunków egzotycznych skupcie się lepiej na żywicach, niż na wynalazkach.   

Po testach klejenia czas na… jak, że by inaczej klejenie. Etap na który czekałem od początku prac bo dopiero teraz uda się zweryfikować ogólny wygląd całości i jego ergonomię. Podpowiem, że przy żywicach warto szybko zareagować na nadmiar kleju wypływający z pomiędzy klejonych warstw. Bąbelek żywicy ciężko jest później usunąć. Papier ścierny zaklei się żywicą, która nigdy nie wyschnie na kamień, a inne metody jak piłowanie pilnikiem prowadzą do uszkodzenia drewna. Nadmiar wycierajcie od razu i nie ściskajcie za mocno. Tej żywicy musi tam trochę zostać. 

 

Ostatnim etapem jest polerowanie. 

Jest to dobry moment aby przestrzec przed popełnieniem pewnego błędu. Pomimo, że efekt polerowania z pozoru wydaje się zaskakująco ładny, niesie ze sobą niepożądane następstwa. Pasta polerska to nic innego jak abrazyjne drobinki uwięzione w wosku. Przy dużych obrotach (moja podróba dremela ma 20000) wosk rozgrzewa się i upłynnia. Wnika głęboko w drewno i już tam zostaje po ostygnięciu. Po takim zabiegu zapomnijcie o jakimkolwiek lakierowaniu. Lakier spłynie jak woda po kaczce, a chemiczne odtłuszczanie też na wiele się nie zda. Stąd moja rękojeść pozostała nie polakierowana. Zdecydowałem się jedynie poprawić proces, który niechcąco zacząłem. Rozgrzałem wosk do płynności i szmatką naniosłem mocno wcierając. Też zabezpiecza, ale to nie to co lakier. Lakier chroni również mechanicznie.

Jeszcze tylko przymiarka…

Montaż, pudełko śrutu i na strzelnicę! ;)

 

Pliki załączone do artykułu:

Ocena: 4.75/5 (głosów: 8)

Podobne posty

7 komentarzy do “Rękojeść pneumatycznego pistoletu sportowego.

Odpowiedz

anuluj

Masz uwagi?