Witajcie.
Dzisiaj chciałbym Wam udowodnić, że czasami nie warto wyrzucać starych gratów. Prezentuję odnowione stare sanki mające około 35 lat. Znalazłem je u babci mojej żony – a żona “podróżowała” na nich gdy była dzieckiem. Pomyślałem, że nasze dzieciaki także mogłyby z nich korzystać, szczególnie, że zima w tym roku chwilowo zawitała do naszej krainy. Jednak jak widać na zdjęciu, nadgryzł je trochę ząb czasu.
Od razu napiszę, że odnowienie takich sanek nie jest skomplikowane, aczkolwiec trochę pracochłonne. I właściwie opierało się na rozkręceniu sanek, odnowieniu ramy i oparcia oraz wymianie desek.
Podczas odnawiania użyte zostały:
– piłka ręczna,
– papier ścierny,
– kwasek cytrynowy,
– denaturat,
– farba antykorozyjna,
– pirograf/wypalarka,
– kilka śrub i nakrętek,
– wiertarka, wiertło i pióro do drewna.
Jak już wspomniałem, proces odnawiania sanek nie jest szczególnie trudny – wręcz intuicyjny i myślę, że szczegółowa dokumentacja fotograficzna niepotrzebnie wydłużyłaby artykuł.
Ale do rzeczy:
1. Pierwszą czynnością było rozkręcenie sanek na elementy pierwsze.
2. Następnie zająłem się odnowieniem ramy. Dodam, że rama też jest DIY, a powstała dawno temu. Najpierw oszlifowałem ją papierem ściernym. Potem przemyłem kwaskiem cytrynowym (gdzieś kiedyś czytałem, że to dobry odrdzewiacz … i chyba sie sprawdził). W dalszej kolejności odtłuściłem ramę denaturatem.
UWAGA!!! DENATURAT NIE SŁUŻY DO PICIA! JEST TO SUBSTANCJA SZKODLIWA DLA ZDROWIA I ŻYCIA.
Ostatnim etapem tej czynności było pomalowanie ramy farbą antykorozyjną.
Efekt:
Zauważcie, że rama posiada otwory do mocowania siedziska i oparcia.
3. Przyszła kolej na zrobienie nowego siedziska. W tym celu wybrałem się do marketu budowlanego po nowe deski (dwie deski o długości 2m – szerokość i grubość według uznania). Zakupione deski przeciąłem na pół piłką ręczną i wyszlifowałem papierem ściernym. Po przymiarce okazało się, że taka ich długość i rozstawienie w zupełności mnie zadowalają:
4. Powierciłem otwory w deskach (zgodnie z rozstawieniem otworów w ramie). Przykręciłem deski do ramy, a następnie ozdobiłem siedzisko przy pomocy pirografu:
Grafikę do wypalania znalazłem u wujka Google, wydrukowałem w formacie A4, przeniosłem obraz na drewno za pomocą kalki do papieru i dopiero wtedy wypaliłem wzór.
5. Pozostało mi jeszcze do odnowienia oparcie – etap przebiegał zgodnie z pkt.2.
Deski w miejscach mocowania oparcia do ramy znajdujące się “pod nimi przewierciłem wierłem, potem “podfrezowałem” piórem do drewna (na grubość “stopera” przyspawanego do oparcia). Zamocowałem oparcie.
Odnowione sanki prezentują się tak:
Popraw to Kwaskwasek cytrynowy
Dzięki, nie zauważyłem, poprawione (wstyd pozostał :) )
może jakiś dokładniejszy opisik od tym wypalaniu wzoru w drewnie bo efekt fenomenalny !! :)
przyłączam się do pytania, efekt świetny i bardzo drobiazgowy
No to chyba będę musiał przygotować specjalny artykuł na ten temat – aczkolwiek przyznam, że w tym temacie (zresztą jak każdym związanym z majsterkowaniem) jestem samoukiem i nie wiem czy napewno robię wszystko jak “etykieta” nakazuje…
Aha… kilka “zbliżeń” jest widocznych przy moim poście z podstawką:
https://majsterkowo.pl/podstawka-tablet-drewniana/
Efekt rzeczywiście całkiem fajny. Wpis o wypalaniu na drewnie też chętnie poczytam.
efekt genialny wyglądają dużo lepiej niż dostępne wszędzie sanki aluminiowe które wytrzymują sezon
Wyszło świetnie. Ja wybrałbym deski o mniejszym przekroju by niepotrzebnie nie zwiększać ciężaru sanek. Jednak przy ciągnięciu, pchaniu i podnoszeniu ma to spore znaczenie. Solidność to nie wszystko.
Wiem, że może to topornie wygląda, ale najcięższa w sankach jest stalowa rama, a sanki były testowane tej zimy i dałem bez problemu radę to ciągnąć z dwoma “paździochami” na pokładzie po chodniku z cieniutką warstwą śniegu.
Pingback: Kilka słów o wypalaniu » Majsterkowo.pl
Teraz żałuję że wywaliłem stare sanki na złom
Wymieniles klepki w siedzisku, mnie czeka wymiana plozy ,po jednej i drugiej stronie, a chce wykorzystac nogi od deski do prasowasnia,zobaczymy jak to wyjdzie :D:D:D