Witam wszystkich majsterkowiczów i nie tylko :D Jak obiecałem na mikroblogu tak i czynię, oto całe “sprawozdanie” z budowy kajaka odrzutowego.
Pomysł na projekt narodził się podczas przeglądania YouTube, natrafiłem na kanał szalonego gościa, który “przyczepił” jakąś głośną rurę do roweru doprowadził do niej propan-butan i popylał przed siebie z niemiłosiernym hukiem i niemałą prędkością
Pomyślałem sobie ” Muszę to zbudować!”. Zacząłem interesować się czym jest ta rura, przeszperałem pół internetu w poszukiwaniu for, wpisów na wikipedii, skanów książek, żeby dowiedzieć się o tym jak najwięcej. Dowiedziałem się, że jest to silniku odrzutowym, a konkretnie bezzaworowym silniku pulsacyjnym, który jest dość prosty w budowie w porównaniu z innymi silnikami odrzutowymi, lecz i tak wymaga wiele pracy, aby go stworzyć, czego dowiedziałem się potem. Do wyboru miałem wiele planów tego silnika, wybór padł na silnik Lockwooda.
Nie za mały nie za duży, w sam raz. Więc czas było przystąpić do pracy. Ze względu na to, że większość wymiarów silnika była dość nietypowa (stożki), trzeba było wyciąć je samodzielnie z blachy, następnie zagiąć do pożądanego kształtu i dopiero pospawać. Wybór padł na arkusz blachy stali nierdzewnej 1mm typ 304, zakupiłem 2m^2, coby na pewno wystarczyło. Kilka elementów miało wymiary zwykłej rury co nieco ułatwiło sprawę. Ze względu na to, że całe “kolano” będzie się najbardziej nagrzewało podczas pracy silnika postanowiłem zamówić rurę o grubości 2,5mm, gdybym miał wygiąć arkusz z takiej grubości, prędzej bym pękł, a że rury będą już gotowe grubość nie stanowiła problemu.Na dniach przyjechał kurier z pięknym arkuszem i rureczkami.
Mając już materiały mogłem zaczynać. Najpierw trzeba było przenieść wymiary stożków na płaszczyznę, w czym bardzo pomógł mi program znajdujący się na stronie http://lwcad.republika.pl/oblinz/stozsym.htm . Początkowo miałem zamiar zlecić wycięcie tego laserem, lecz koszta były dosyć wysokie. Jak się później okazało szlifierka kątowa ładnie sobie z tym poradziła.Rozplanowałem wszystko w programie draftsight, a następnie poszło wszystko do druku. Ze względu na to, że miałem drukarkę która drukowała maksymalnie w rozmiarze A3 musiałem posklejać taśmą kartki, a po co było mi to potrzebne opiszę za chwilę.
Kartki z wyciętymi “stożkami” ładnie porozmieszczałem i poprzyklejałem butaprenem do arkusza blachy, aby móc wyciąć sprawnie porządane kształty. Przy tej operacji nieoceniona okazałą się pomoc mojego brata Artura.
Na rury też przyszła kolej, wiem ,że nie powinno ciąć się stali nierdzewnej tarczą, którą się cięło normalną stal, ale nie miałem wyboru.
Po wszystkim przyszła kolej na wygięcie tego wszystkiego w upragnione stożki, zrobiłem to przy pomocy imadła, dwóch drewnianych listew i ścisków stolarskich, lecz z tego etapu prac niestety nie mam zdjęć. Nie było łatwo, ale dałem radę i wyszło to całkiem nieźle. Najdłuższy stożek (wydech) to była istna katorga.
Na koniec została najprzyjemniejsza robota, wykonanie dyszy, przez którą będzie dostarczany i rozpylany gaz w komorze spalania. Wykonałem ją z rurki nierdzewnej fi 14 o grubości ścianki 1,5mm. Aby gaz był efektywnie rozpylany w komorze, musiałem wykonać w jednej linii około 10 otworków wiertłem 1mm na całej długości rurki znajdującej się w komorze. Koniec rurki sklepałem młotkiem.
Największym wyzwaniem było spawanie, ponieważ do skutecznego pospawania stali nierdzewnej potrzebna jest spawarka TIG +argon. Na szczęście okazało się, że posiada ją mój znajomy, i tutaj chce bardzo podziękować za jego pomoc,bo bez niego ten projekt nie miał by racji bytu. Spawanie było bardzo pracochłonne ze względu na niedokładności przy wycinaniu kątówką, których nie sposób było uniknąć przy tego typu operacji. Zawsze coś odstawało, zahaczało, trzeba było to doginać, klepać itp.
Po łączeniu tychże części poprzez spawanie, przyszedł niezwykle oczekiwany moment pierwszych testów silnika. Aby go uruchomić trzeba było wdmuchać powietrze do komory, aby wytworzyć ciąg, w czym pomocny okazał się odkurzać z funkcja dmuchania. Po wielu próbach udało się go uruchomić, gęba każdemu się cieszyła niemiłosiernie, huk był bardzooo mocny (około 130-140dB), co cieszyło jeszcze bardziej, bo kto nie lubi dźwięku głośnych silników haha. Sam silnik bardzo się grzeje co widać na załączonym zdjęciu. Przypływ mocy (ciągu) widoczny na filmiku był spowodowany odwróceniem butli z gazem do góry nogami, co z kolei dostarczeniem ciekłego gazu wprost do komory, a to zwiększeniem samego gazu w mieszance paliwo-powietrze. Ciąg jaki teoretycznie powinienem uzyskać na tym silniku wynosi około 25kg czyli 250N.
No dobrze mamy silnik, jest fajnie, ale do czego by go tutaj zamontować, pierwszym pomysłem był rower jak to w filmie Colina Furza, ale to by było mało oryginalne. Niechcący się złożyło, że posiadam kajak, więc plan od razu stał się prosty. KAJAK ODRZUTOWY !!!
Pierwsza przymiarka wyglądało następująco, przydałoby się nieco go podnieść, bo plastik z którego jest wykonany kajak raczej nie przepada za tak wysokimi temperaturami.
Trochę materiału w postaci kątowników, profili aluminiowych do przymiarki i działamy. Postanowiłem nie naruszać konstrukcji samego kajaka, wykorzystałem już istniejące dziury, gwinty itp. co było ciekawym wyzwaniem.
Po przymiarkach wykonałem z płaskowników stalowych stelaż trzymający w ryzach tego potwora.
Po wykonaniu stelażu wszystko prezentowało się następująco. Urządzenie leżące na kajaku opiszę za chwilę.
Po lifcie i dodaniu dodatkowych wsporników (o sterze później):
A te tajemnicze urządzenie, o którym wspominałem wcześniej to regulator przepływu gazu wraz z elektrozaworem NC zasilanym 12V, który umieściłem dla bezpieczeństwa i wygodnego włączania i wyłączania dopływu gazu do komory. Są to równolegle połączone zawory kulowe, dzięki czemu na jednym z zaworów mogę wysterować “wolne obroty” silnika, a na kolejnym płynnie zwiększać dopływ gazu, do tego podłączony wcześnbiej wspomniany elektrozawór. Dodatkowo dodałem rączkę od kosy spalinowej oraz linkę ze sprężyną, aby ładnie i miło się tym sterowało. Wszystko działa następująco:
Teraz kolej przyszła na umieszczenie w silniku świecy zapłonowej z silnika benzynowego + iskrownika, aby inicjować zapłon mieszanki jednym przyciskiem, a nie bawić się palnikiem. Z pomocą przyszedł mi kolega Robert, który wykonał dla mnie układ iskrownika zasilany z akumulatora 12V.
Dotoczyć też trzeba było nakrętkę, w zdobyciu której pomógł mi kolega Robert i Maciej, a następnie wspawać ją w komorę silnika.
Bez steru daleko może bym i popłynął, ale tylko prosto, więc i ten trzeba było wykonać, mogłem kupić dedykowany dla tego kajaka, ale co to by była wtedy za frajda. Wybrałem najprostszą drogę z możliwych, śruba, kawał płaskownika, kilka nakrętek, cięgna ze sznurka, gumy dzięki którym ster “odbija” oraz kawałek deski.
Pedały wykonałem z zawiasów do drzwi, do których doczepiłem linkę od steru.
Na sam koniec zostało wyłożenie pod silnikiem wkładów kominkowych, aby z kajaka nie zrobiła się świeczka, dodanie przycisku włączania iskry do manetki oraz ułożenie wszystkiego ładnie w kajaku tzn. butla gazowa, akumulator, elektronika, regulator itp.
A oto i obiecane testy !! :D
Jest PRO!
Powiedziałbym wiatru w żagle, ale bardziej pasuje gazu w rurę :D
BTW: nie jestem temacie “obróbki metalu” ale mnie zaciekawiło, o co chodzi z tarczą i że po zwykłej stali, nierdzewki się nie tnie?
Powiem tak, jeżeli tniesz stal nierdzewną nową nie używaną tarczą do stali czarnej to nic nie będzie się działo. Korozja się nie pojawi.
Jeżeli użyjesz tarcz do cięcia lub szlifowania którymi wcześniej obrabiałeś zwykłą stal, to kwasówka będzie korodować.
Super! Jestem pod wrażeniem. Czekam na filmy z testów na wodzie i gratuluję udanego projektu i wytrwałości!
Dzięki, cały projekt począwszy od zrodzenia pomysłu w głowie do końca zajął jakieś 1,5 roku :D
Super!!! Ale gdzie film z zabawy na wodzie?
Testy właśnie się odbyły, było mega ! :D Jutro postaram się wszystko ładnie skleić i wstawić tutaj :D
Trochę wolno
Też nad tym ubolewam, ale siedząc za sterami tego sprzętu frajda była co najmniej taka, jakbym osiągał pierwszą prędkość kosmiczną dla Ziemi haha :D
Sprzęt mega super, pewnie robi wrażenie nad wodą. Nie myślałem że to cholerstwo aż tak się nagrzewa, przydała by się jakaś przegroda termiczna oddzielająca sternika od silnika – chwila nieuwagi i wypadek gotowy.
Była mini przegroda termiczna, dzięki której nie grzało w plecy, ale masz rację powinno być coś większego, starałem się być ostrożny, ale nigdy nic nie wiadomo :D
To następny silnik pulsacyjny zaworowy :D przy tej samej wielkości będziesz mial o wiele większą prędkość :)
Też właśnie myślałem nad wersją zaworową, ale wymaga ona lepszego zaplecza technicznego, to była wersja V1.0. W następnej wersji myślałem nad silnikami turbinowymi albo po prostu spalinowym na śrubie, zobaczymy co mi się wyśni haha :D
Dobrze że masz tego kuca w uchu to nie głuchniesz. Wszystkie ryby wypłoszyłeś człowieku!
Super bajer ;D
Świetny pojekt!
Nie grzało Ci po plecach zabardzo? :P
O kurcze, fajny projekt. Lubie takie dziwolągi :)